Usłyszeli nietypową prośbę od stewardes. To nie wystarczyło, padło ostrzeżenie
Pasażerowie samolotu usłyszeli od załogi, że maszyna się nie uniesie, bo jest za ciężka. Skonsternowani podróżni zaczęli kalkulować, ile osób trzeba zostawić na lotnisku: pięć a może siedem? Stewardesy musiały szybko wymyślić, jak to zrobić, skoro nikt dobrowolnie wyjść nie chce.
Start samolotu linii ITA na lotnisku w Londynie się opóźniał
Samolot włoskich linii ITA stał na płycie lotniska w London-City. Niebawem miał wystartować do Mediolanu, ale procedura się przedłużała.
Na pokładzie byli już wszyscy podróżni, m.in. dziennikarze, sportowcy i kibice. Wracali po meczu Ligi Mistrzów.
Tego dnia pogoda była kiepska. Lotu nie trzeba było odwoływać, ale i tak pasażerowie napotkali na utrudnienia.
Nowości na lotnisku Chopina. Już wiosną startuje 9 nowych kierunków Po tym, co zrobiła w samolocie, pilot wezwał policję. Skuli pasażerkę tuż po lądowaniuSamolot był za ciężki. Kilkoro pasażerów musiało wysiąść
Załoga dostała komunikat z wieży kontrolnej o tym, że zmieniły się kierunek i siła wiatru, dlatego też trzeba zmienić kierunek startu samolotu oraz obniżyć jego wagę o 700 kg. W takich warunkach w momencie startu samolot zużyłby więcej paliwa, to stąd decyzja o odciążeniu.
Ludzie na pokładzie zaczęli żartować, że będzie lżej, jak wysiądzie kapitan i stewardesy. Z każdą chwilą było im jednak mniej do śmiechu. Sytuację utrudniał fakt, że członkowie załogi nie mówili po włosku, korzystali z tłumaczenia jednej z pasażerek.
Początkowo stewardesa mówiła, że wystarczy, jak wyjdzie pięć osób. Przewoźnik poinformował potem, że “niezbędne było opuszczenie pokładu przez siedmiu pasażerów na zasadzie dobrowolności".
Jak to wyglądało w rzeczywistości? Załoga zaczęła gorączkowe poszukiwania ochotników. Chętnych nie było, padła więc sugestia, że ktoś zostanie wyproszony.
- Jeżeli ochotnicy nie wyjdą, zdecyduje ITA na podstawie poniesionych kosztów biletu. Więc, ci, którzy zapłacili mniej, prawdopodobnie tu zostaną – relacjonuje jedna z pasażerek, którą cytuje włoski dziennik "Corriere della Sera".
Podróżni dostali od przewoźnika bony o wartości 250 euro
Od razu padła obietnica, że podróżni nie zostaną pozostawieni sami sobie, mogą liczyć na transport na lotnisko Heathrow, a stamtąd polecą do Mediolanu innym samolotem.
W końcu zgłosiło się siedem osób. W ramach rekompensaty dostali bony od przewoźnika o wartości 250 euro. Samolot wylądował na lotnisku Linate w Mediolanie niemal trzy godziny po czasie.
Źródło: Corriere della Sera