Branża turystyczna wściekła na Szumowskiego. "Jednym zdaniem zaprzepaścił miesięczny trud"
Szumowski swoją wypowiedzią rozwścieczył branżę turystyczną, która oskarża go o zaprzepaszczenie jej miesięcznych wysiłków. Polacy decydują się na odwołanie swoich planów wakacyjnych, a inni czekają z decyzją na rozwój wypadków.
Szumowski pod ostrzałem branży turystycznej
Firma badawcza Nielsen podaje, że co dziesiąty Polak odwołał już swoje wakacje, a 1/3 czeka z decyzją na rozwój sytuacji. Ponadto 58% badanych nie zaplanowało jeszcze letniego wypoczynku, a 62% uważa, że zagraniczne podróże w drugiej połowie roku będą mało prawdopodobne.
- Klienci odwołali wycieczki zaplanowane na pierwszy majowy weekend. Ci, którzy wykupili letnie wakacje na lipiec i sierpień, cały czas czekają. Wszystko zależy od tego, co rząd zrobi z restrykcjami dotyczącymi podróżowania i czy będą jakieś zmiany terminu zakończenia roku szkolnego. Nowych klientów, którzy teraz pytaliby o wycieczki jesienią, nie ma - stwierdził Tomasz Zajder z kociewskiego biura Travel w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim.
Sytuacja nie wygląda najlepiej również w innych biurach podróży. Pracownicy zwracają uwagę na wyraźny spadek zainteresowania usługami. Mają również żal do ministra zdrowia, który skutecznie zniechęcił ich potencjalnych klientów.
- Wszyscy czekają na to, co się wydarzy w związku z epidemią. Natomiast, tak jak we wszystkich innych biurach, nie ma obecnie nowych klientów. Niestety, nie pomógł nam minister zdrowia podczas ubiegłotygodniowego przemówienia - mówi pracownica biura turystycznego „Elżbieta” w Starogardzie Gdańskim.
Konkretnie chodzi o wypowiedź, w której minister mówił, że „możemy zapomnieć o takich wakacjach, jakie znaliśmy do tej pory”, bo epidemia może potrwać rok. W odpowiedzi na te słowa prezes Turystycznej Organizacji Otwartej Alina Dybaś-Grabowska napisała petycję do premiera i minister rozwoju z prośbą o sprostowanie wypowiedzi.
- Pan minister Szumowski jednym zdaniem zaprzepaścił cały nasz wspólny miesięczny trud, który włożyliśmy w utrzymanie pozytywnych relacji z klientami, którzy mają wykupione wczasy, kolonie czy obozy na miesiące letnie. W chwili obecnej nie ma przesłanek do tego, aby podejmować decyzje dotyczące podróży w lipcu lub w sierpniu. Kraje Europy Zachodniej dużo bardziej dotknięte przez wirusa rozpoczynają wstępne rozmowy o włączeniu ruchu turystycznego. Komunikaty od strony rządowej zapowiadają powolne uwalnianie gospodarki - czytamy w piśmie Turystycznej Organizacji Otwartej.
W dalszej części Dybaś-Grabowska wskazuje na brak przesłanek do podejmowania radykalnych decyzji w momencie, gdy wszystko jeszcze może się zmienić.
- Równolegle minister Szumowski przekazuje informację o braku możliwości wyjazdów, co jest fatalne w skutkach. Nie ma przesłanek do tego, aby już teraz podejmować decyzję o zatrzymaniu dzieci i młodzieży w domach, bez jasno określonej sytuacji pandemicznej. Te słowa dały sygnał do wycofywania udziału dzieci i młodzieży z wyjazdów, ale także zahamowały i tak małe na chwilę obecną zainteresowanie wypoczynkiem na terenie Polski - podsumowuje pismo.
Swoje nadzieje związane ze zbliżającym się sezonem letnim wyrażają jednak gospodarstwa agroturystyczne. Mimo że teraz jednostki te świecą pustkami, właściciele liczą, że gdy nastąpi kolejny etap odmrażania gospodarki, turyści wybiorą właśnie ich ofertę.
- Czekamy. Bardzo chcielibyśmy, żeby Polacy, gdy to będzie możliwe, zaczęli wybierać ofertę polskich gospodarstw agroturystycznych. Dla wielu ich właścicieli, a to są bardzo często emeryci, którzy na agroturystyce dorabiają, obecna sytuacja braku klientów jest niezwykle trudna - mówi Mieczysława Cierpioł, członek zarządu Gdańskiego Stowarzyszenia Agroturyzmu, właścicielka gospodarstwa Cis.
źródło: dziennikbałtycki.pl