Weszli na Śnieżkę i dokonali niezwykłego. "Czułem się, jak we śnie”. Turyści na szlaku nie mogli się nadziwić
Z tego artykułu dowiesz się:
-
czego dokonali turyści
-
jakie warunki panowały w czasie wyprawy
-
jakie mają plany na najbliższą przyszłość
Na zdobycie Śnieżki zimą decyduje się zdecydowanie mniej osób, niż latem. Przy niskich temperaturach i ośnieżonych szlakach jest to trudniejsze, lecz nie zniechęciło trojga młodych osób.
Turyści na szlaku byli zaskoczeni
Nina Morawska, Mateusz Karbowy i Myślimir Jankowski nie porwali się na półnagi marsz bez przygotowania. Morsują już od dawna, a wejście na Śnieżkę było kolejnym wyzwaniem, które pozwoliło przekroczyć własne granice. Na niechciane morsowanie są za to narażeni turyści w Tatrach.
Wyjątkowa wyprawa odbyła się w niedzielę 20 grudnia. Turyści na szlaku byli zaskoczeni, że ktoś podjął się tak szalonego zadania. Od razu zaczęli dopingować całą trójkę i wypytywać o wszelkie aspekty wyzwania.
Wejście na szczyt zajęło im tylko 1,5 godziny. W tym czasie dowiedzieli się, jak wiele są w stanie wytrzymać, by dotrzeć do celu. To sprawdzian nie tylko dla wytrzymałości fizycznej, ale przede wszystkim psychicznej, by nie poddać się i nie włożyć chociaż bluzy.
Na Śnieżce mieli jeszcze dużo energii
- Ruszyliśmy czerwono-czarnym szlakiem w samych spodenkach w temperaturze od - 4 stopni C na starcie w Karpaczu do - 8 stopni C na szczycie - opowiadał WP Myślimir Jankowski.
Bez odpowiedniego przygotowania taka przygoda szybko zakończyłaby się włożeniem ubrań i powrotem do Karpacza na gorącą herbatę. Doświadczenie w morsowaniu pozwoliło im cieszyć się każdą chwilą, bez względu na coraz niższą temperaturę.
Na szczycie pozwolili sobie jeszcze na sesję zdjęciową, w wielu szalonych pozycjach. Stanie na rękach tuż nad przepaścią nie należy do zwykłych zwyczajów przeciętnego turysty. Pamiątki będą niesamowite. Już niedługo ma się ukazać krótki film z tej wyprawy.
- Wszystko się udało, było wspaniale! Niesamowite emocje, piękne widoczki. Materiały, jakie zrobiliśmy są epickie - mówił w rozmowie z WP Mateusz Karbowy. - Mam nagrania jak np. stoję na jednej ręce w samych spodenkach nad przepaścią i potężnym górskim widoczkiem - dodał.
Fot. facebook.com/ Anteriss
Szykuje się kolejna wyprawa
Na szlaku spotkali znajomych, którzy zdecydowali się podjąć podobne wyzwanie. Wszyscy postanowili wspólnie zdobyć kolejny szczyt i już planują wyjazd. Niezwykła przygoda jeszcze się nie skończyła i niedługo ponownie zobaczymy zdjęcia z morsowania w górach.
Jak zapowiedzieli, kolejnym szczytem będzie Babia Góra (1725 m. n.p.m.). W samych spodenkach wybiorą się na nią w styczniu 2021 r. Trzymamy kciuki za powodzenie wyprawy i mamy nadzieję, że więcej osób zdecyduje się na przełamywanie swoich barier podczas turystycznych wyjazdów.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres redakcja@turysci.pl.
Źródło: Wirtualna Polska