Nie zjemy ryby z Bałtyku nad morzem? Wielu bardzo mocno się zawiedzie
Ryba nad polskim morzem to temat budzący równie skrajne emocje, jak nowy zakaz w Zakopanem. W momencie, gdy stolica Tatr boryka się z kwestią transportu, pomorska branża gastronomiczna notuje kolejne deficyty.
Bałtycka ryba wcale nie bałtycka
Jak informują dziennikarze Interii, w tym sezonie ryba w menu pomorskich restauracji może okazać się w dużym stopniu towarem importowanym, aniżeli lokalnym. Sztandarowym przykładem jest dorsz, którego producenci sprowadzają głównie z Morza Północnego. Niekoniecznie bałtyckie połowy kupowane są nie tylko przez właścicieli smażalni, ale i sieci sklepów. Sprawę skomentowała Beata Więcaszek z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. Okazuje się, że pewien gatunek na pewno trafi na turystyczne talerze prosto z Bałtyku.
- Możemy powiedzieć, że mamy stan nierównowagi, jeżeli chodzi o czynniki sprzyjające rozwojowi ryb morskich. Natomiast w wodach przybrzeżnych pojawiło się trochę ryb słodkowodnych jak okonie, czy sandacze, albo z ryb karpiowatych na przykład płocie [...] Rybacy w tej chwili poławiają na pewno stornie, czyli flądrę. To jest gatunek, który pochodzi właśnie z bezpośrednich połowów i trafia do konsumentów w smażalniach - mówiła cytowana przez Interię badaczka z Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwa ZUT.
"Polska" ryba od Norwegów
Kolejną pozycją w nadmorskim menu, która niekoniecznie musi pochodzić z Bałtyku, jest łosoś. Pomimo faktu, iż jest to ryba z gatunku wędrownych, według profesor z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego na talerze trafiają połowy przede wszystkim z hodowli norweskich. Co więcej, także dorsz czarny w przeważającej liczbie przypadków będzie gastronomicznym imigrantem. Pochodzi bowiem z obszarów cieśniny duńskiej, która jest czystszym i bardziej zasolonym akwenem, niż polski Bałtyk.
- To [łosoś, troć - przyp. red.] są ryby wędrowne, które żyją w morzu, natomiast na tarło wpływają do rzek i strumieni. Niestety ich populacja też została bardzo przetrzebiona w ostatnich latach i na przykład łosoś w naszych wodach wymarł w latach 80. Teraz jako naukowcy staramy się odrodzić tę populację przez zarybianie narybkiem łososia i również troci. Troć jest bardzo blisko spokrewniona z łososiem. Czasami może być nawet sprzedawana jako łosoś, bo tak naprawdę tylko profesjonalista potrafi rozróżnić te dwa gatunki - tłumaczyła profesor Więcaszek na łamach Interii.
Jeżeli chcielibyście podzielić się historią ze swoich wakacji, rachunkiem z turystycznego miejsca, bulwersującą lub interesującą sytuacją, która Was spotkała lub której byliście świadkami podczas urlopu, zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres: [email protected].
Źródło: Interia