"Rozpaczliwie krzyczałam". Narciarka spędziła noc na gondoli
Nie wszyscy będą pozytywnie wspominać tegoroczny sezon narciarski. Pewna Hiszpanka przeżyła na gondoli prawdziwy koszmar.
Kobieta wybrała się na stok w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Nie spodziewała się tego, co wydarzy się na miejscu.
Utknęła na wyciągu narciarskim
W czwartek 25 stycznia Monica Laso wybrała się na narty nad jezioro Tahoe w Stanach Zjednoczonych. Po całodniowej zabawie kobieta postanowiła wrócić do miejsca noclegowego. Ok. godz. 17.00 pracownik kurortu skierował ją do wyciągu narciarskiego.
Zgodnie z procedurami weszła do gondoli. Zaledwie dwie minuty później wagonik się zatrzymał i zawisł nad stokiem.
"Rozpaczliwie krzyczałam"
Jak wspomina kobieta, nie miała przy sobie latarki ani telefonu, przez co nie mogła się skontaktować z bliskimi. "Rozpaczliwie krzyczałam, aż straciłam głos" - wspomina. Nikt z pracowników jej nie słyszał.
Przyjaciele zaczęli szukać kobiety. Zgłosili jej zaginięcie m.in. do biura szeryfa. Drugiego dnia o poranku służby dostały wezwanie do ośrodka narciarskiego. Temperatura w nocy wynosiła wówczas ok. -5 st., kobieta była wychłodzona.
Kobiecie nic się nie stało
Kobieta nie doznała większego uszczerbku na zdrowiu i jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Wybierając się w góry należy pamiętać o konieczności posiadania telefonu komórkowego lub innego narzędzia pozwalającego na kontakt ze światem.