Przełom w poszukiwaniu Titana. Robot dokonał niepokojącego odkrycia na dnie
Na Północnym Atlantyku trwają poszukiwania łodzi podwodnej Titan, którą na wycieczkę w pobliże Titanica wybrało się pięciu członków załogi. Mimo iż powietrze na pokładzie skończyło się ok. godziny 13:08 czasu polskiego, ratownicy nie tracą nadziei.
Robot podwodny mógł natrafić na szczątki Titana
Chwilę przed godziną 18 aktualizację ws. poszukiwań przekazało US Coast Guard. Z najnowszych informacji wynika, że jeden z bezzałogowych statków podwodnych namierzył “pole szczątków”. Na godzinę 20 czasu brytyjskiego zaplanowano konferencję prasową.
Oficjalnie na razie nie potwierdzono, że zgliszcza znalezione na dnie oceanu należą do poszukiwanego Titana. Jednak wiele wskazuje na to, że o godzinie 21 czasu polskiego usłyszymy ostateczne potwierdzenie lub zaprzeczenie.
Walka z czasem trwa od kilku dni
W rejonie wraku Titanica od kilku dni trwa gorączkowa akcja poszukiwawcza. Na miejsce sprowadzono najlepszy sprzęt, w tym statek zaopatrzony w sonar boczny, który obrazuje dno oceanu.
Od czwartku 22 czerwca w akcji uczestniczyły również bezzałogowe roboty podwodne ROV. Już wcześniej eksperci powtarzali, że nawet przy użyciu tej technologii prace nie będą łatwe. Jednak to właśnie jedna z takich maszyn miała trafić na ślady na dnie oceanu.
W rozmowie ze Sky News geofizyk morski dr Rob Larter z British Antarctic Survey, porównał poszukiwania przy użyciu ROV do"chodzenia z latarką po naprawdę dużej sali balowej".
Służby ratunkowe szukały łodzi również na powierzchni
W czwartek na Twitterze nietypowym zdjęciem podzielił się kapitan Boeinga. Yohana Cohen poinformował w nim, że wieża kontroli lotów z Nowego Jorku zwróciła się do niego z nietypową prośbą.
W momencie kiedy jego maszyna przelatywała nad rejonem, w którym trwają poszukiwania Titana, pilot miał wyglądać, czy gdzieś na powierzchni wody nie widać łodzi. "Czy możesz mieć oko na zewnątrz przez kolejnych 20 minut? Jesteś w regionie w którym zaginęła łódź" – można przeczytać w komunikacie. Ze zdjęcia wynika, że do nietypowego zdarzenia doszło 20 czerwca, jednak zdjęcie do sieci trafiło dopiero dwa dni później.
