Pojechał na jarmark w Gdańsku. Efekt? "Za 50 zł nie chciałbym czegoś takiego zamówić"
Grudzień od zawsze kojarzy nam się ze świętami Bożego Narodzenia. W ostatnich latach coraz częściej w świąteczny nastrój wprowadzamy się podczas zabawy na bożonarodzeniowych jarmarkach. Jednak jak się okazuje, na taką rozrywkę stać coraz mniej osób.
W Polsce największą popularnością cieszą się trzy jarmarki – w Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku. To właśnie ten ostatni odwiedził niedawno Księżulo – popularny youtuber zajmujący się tematyką kulinarną. Efekt? Nie zabrakło zaskoczeń.
Jarmark w Gdańsku drogi? "Przebitka tutaj jest kolosalna"
O wielu polskich jarmarkach krążą w sieci niezbyt pochlebne opinie. Najczęstszym zarzutem są bardzo wysokie ceny, które nie są adekwatne do jakości sprzedawanych artykułów. Niestety tak było również w przypadku Gdańska, choć nie na każdym stoisku.
Księżulo wizytę na jarmarku zaczął od stoiska z pierogami. I tam przeżył pierwsze rozczarowanie. Za 10 pierogów zapłacił 32 zł. To dużo mniej niż na świątecznym kramie Magdy Gessler, gdzie jeden pieróg kosztuje 8 zł, jednak jakość gdańskiego dania była znacznie gorsza. – Myślę, że to jest poziom zwykłych pierogów ze sklepu – przyznał youtuber, komentując gdański przysmak.
Pozytywnie nie zaskoczył go również szaszłyk i bigos, za które zapłacił odpowiednio 49 zł i 25 zł. – Nie wiem, ile kosztuje zrobienie takiej porcji bigosu, ale podejrzewam, że przebitka tutaj jest kolosalna – podsumował. – Za 50 złotych po prostu nie chciałbym czegoś takiego zamówić – skomentował po skosztowaniu szaszłyka Wojtek, który na jarmark wybrał się z Księżulem.
Pozytywna niespodzianka w Gdańsku. Langosz uratował wyjście
Youtuberzy podczas wizyty na świątecznym jarmarku trafili jednak na stanowiska, gdzie za wysokimi cenami stała dobra jakość jedzenia. Tak było m.in. w przypadku penne z kurczakiem i szpinakiem. – Nie spodziewałem się, że zjemy na jarmarku świątecznym w Gdańsku tak dobry makaron – podsumował Księżulo. Porcja kosztowała go 28 zł.
Kolejną niespodzianką okazał się langosz, czyli specjał kuchni węgierskiej. Jest to płaski chleb z ziemniakami, smażony na głębokim oleju, a na koniec posypywany serem. W Gdańsku serwują go w nietypowy sposób, ponieważ jest on tam zwijany, dzięki czemu ser znacznie lepiej się topi. Jak przyznają youtuberzy, jedna sztuka nie jest tania, bo kosztuje 25 zł, ale dla tego smaku na pewno warto sięgnąć do portfela.
A co z grzańcami?
Jarmarki świąteczne dla wielu mają smak grzańca, czyli grzanego wina, piwa lub innego alkoholu z wieloma dodatkami. Tu ponownie nie było tanio. Kubek grzanego piwa kraftowego miodowego bezalkoholowego o pojemności 0,2 l (szklanka) kosztował 18 zł. Jednak jak przyznał youtuber, był on przyjemnym osłodzeniem jarmarku w Gdańsku.
Czy ostatecznie wyjazd był udany? Ostateczny werdykt mocno rozczarowuje. – Klimat fajny, lubię święta, ale uważam, że jest to troszeczkę przereklamowane. Po prostu bym tu nie jadł. Przyjść tu na spacer, fajnie, napić się grzańca spoko, niekoniecznie się tu stołować. Drogo i średnio – podsumował youtuber.