Wsiadł do pociągu i chciał kupić bilet. Kwota jaką usłyszał zwaliła go z nóg. Zmiany w PKP
PKP w dobie koronawirusa wystosowały komunikat, w którym poinformowały, że od teraz zakup biletu u konduktora będzie wiązać się z dopłatą. Zasada obowiązuje od 4 czerwca, jednak nadal pasażerowie trafiaja na pewne nieścisłości.
Problem cen w PKP
Jak podają dziennikarze Onetu i Gazety Wyborczej, pasażer z Łodzi dotarł do Wrocławia, a już w stolicy Dolnego Śląska chciał się przesiąść na PKP do Goleniowa. Standardowa cena biletu to 67 zł, jednak ostatecznie musiał zapłacić 197 zł. Dlaczego? Ze względu na zasadę o “mandatach” za zakup u konduktora. Pod warunkiem, jeśli na stacji nie działają kasy, ani biletomaty, pasażer faktycznie zakupi bilet w pociągu (bez dopłaty), jednak po poinformowaniu pracowników PKP jeszcze na stacji. Niestety, historia pasażera z Łodzi zakończyła się podobnie, jak ta pasażerki z Warszawy.
- Przewidziałem, że będzie mi się śpieszyć i być może nie będę miał czasu na stanie w kasie. Dlatego upewniłem się u konduktora sprawdzającego bilety na trasie Łódź – Wrocław, że kolejny bilet mogę kupić u konduktora pod warunkiem, że zgłoszę się do niego jeszcze na peronie, przed odjazdem pociągu. Pan uspokoił mnie też, że kasa we Wrocławiu jest całodobowa, nawet jeśli będzie zamknięta, na niemal każdym dworcu są biletomaty, także czynne całą dobę - relacjonował jeden z pasażerów PKP w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
PKP i nowe zasady
Zasady “covidowe” obowiązują w PKP od 4 czerwca. Pasażer cytowany m.in. przez Onet faktycznie chciał zakupić bilet w biletomacie, jednak te nie działały. Wrocławski dworzec stanął pod znakiem kolejek, dlatego też pasażer bał się spóźnienia na pociąg do Goleniowa. Udał się od razu na peron, gdzie zapytał konduktora o zakup biletu. Pracownik PKP odpowiedział, że transakcja będzie naznaczona dopłatą. Pasażer z Łodzi zgodził się na takie warunki, choć nie kryje rozgoryczenia. Odwołał się do spółki, jednak bezskutecznie. Teraz chce wystąpić z wnioskiem do policji o dostęp do monitoringu dworca.
- Ja regulamin przeczytałem dokładnie. A i tak zostałem ukarany mandatem. Czuję się oszukany. Według mnie konduktorzy wykorzystują koronawirusowe zmiany w regulaminie, żeby wystawić mandaty - mówił w rozmowie z Gazetą Wyborczą pasażer PKP.
Źródło: Onet