Dobitne słowa o przemieszczaniu się po Polsce. Nie jest dobrze, mocny cios w PKP
Z tego artykułu dowiesz się:
-
jak PKP wypado w badaniach wśród pasażerów
-
jak przewoźnika ocenia ekspert
-
co trzeba zrobić, by poprawić sytuację polskiej kolei
PKP od 2013 roku przeprowadza wśród pasażerów ankiety mające pokazać, czy są oni zadowoleni z usług. W tym roku odbyły się na przełomie września i października na próbie 1601 osób w formie wywiadu. Wyniki pokazały, że zadowolenie wynosi 75 punktów procentowych, co stanowi poprawę o 4 punkty w porównaniu do zeszłego roku. Oznacza to, że Polacy czują się bezpiecznie podczas jazdy pociągiem.
- Szczególnie dużą różnicę widać, gdy porówna się obecne wyniki z tymi z pierwszego badania, przeprowadzonego w 2013 roku. Wówczas wskaźnik satysfakcji wyniósł 33 punkty procentowe - chwali się przewoźnik.
Wzrost o 45 punktów to dobre informacje dla obu stron, zwłaszcza w dobie koronawirusa, jednak ekspert studzi zapał. Wskazał kilka elementów, które szybko powinny zostać zmienione, jeśli PKP zależy na utrzymaniu poziomu zadowolenia wśród pasażerów oraz zachęcić nowe osoby do korzystania z kolei.
PKP w ostrej ocenie eksperta
Doktor Jakub Majewski z fundacji ProKolej w rozmowie z Interią odniósł się do wyników badań przedstawionych przez PKP. Jego słowa jednak nie ucieszą przewoźnika. Ostra ocena punktuje wszystkie niedociągnięcia.
- T o dobrze, że wzrasta poczucie bezpieczeństwa w podróży koleją. Zwłaszcza, jeśli potwierdzają to badania przeprowadzone w czasie pandemii koronawirusa. To pokazuje, że ludzie nie tracą zaufania do transportu publicznego. Mnie to nie dziwi, jest wiele badań, które pokazują, że transport zbiorowy nie jest źródłem zakażeń. W pociągach nie obserwuję, by ludzie przejawiali szczególną obawę przed podróżą - powiedział.
Ekspert uważa, że poprawa oceny jakości usług to efekt długiej pracy. Dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej udało się przeprowadzić wiele remontów, unowocześnić pociągi i perony. Zmiana jest zauważalna zwłaszcza wśród osób, które często korzystają z kolei, jednak część społeczeństwa nadal myśli o niej stereotypowo. Nie mieli okazji przekonać się, jak wiele zmieniło się od czasów socjalizmu, gdy faktycznie jazda pociągiem nie należała do przyjemności.
Doktor Majewski twierdzi jednak, że to za mało. Aby osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty konieczne są zmiany w wielu strefach. Konkurencja bowiem nie śpi i niebawem skutki mogą okazać się okropne.
- Kolej nie może tkwić w miejscu. Istnieją różne inicjatywy jak Flix Bus czy Blablacar, które walczą o podróżnych między największymi miastami - stwierdził.
Co zaleca ekspert?
Doktor uważa, że dobrym posunięciem byłoby postępowanie podobne do tego, jakie stosują niektóre linie lotnicze. Chodzi o to, by zachęcić podróżujących promocjami. Jak twierdzi, tani przejazd w dobrych warunkach, na przykład za 15 złotych sprawi, że pasażer będzie skłonny później zapłacić za bilet nawet trzy razy więcej.
Ponadto samo kupowanie biletów jest w jego opinii uciążliwe i skomplikowane. Różne ceny modyfikowane przez zniżki i taryfy mogą sprawić, że osoba chcąca kupić bilet może poczuć się zagubiona, a w efekcie zniechęcona.
- Obecny system sprzedaży biletów jest zbyt skomplikowany. Taryfy, zniżki, różne bilety na różne pociągi sprawiają, że podróżni często czują się zagubieni. Do tego dochodzi fakt, że nie można w internecie kupić biletu na większość pociągów międzynarodowych. A w wielu miejscowościach nie ma kasy, zatem jest wiele osób, które nie mają szansy na kupno biletu na połączenie za granicę - mówi.
Dobrym rozwiązaniem jest, jego zdaniem, aplikacja która maksymalnie uprości zakup biletu. Dzięki temu zniknąłby problem kontrolerów, którzy chętnie dają kary wszystkim pasażerom "na gapę". Stwierdził, że kolej powinna żyć właśnie ze sprzedaży, a nie z mandatów za brak biletów.
- Na podobnej trasie bilety w Czechach są dwa, a nieraz trzykrotnie tańsze niż w Polsce. To dzięki temu, że pojawiła się tam konkurencja. Co ciekawe wraz z nią wzrosła liczba pasażerów, a narodowy przewoźnik nie stracił klientów. Nie ma żadnej obiektywnej przyczyny, by bilet z Krakowa do Warszawy nie mógł kosztować 70 zł - podsumowuje.
Ponadto ważne jest, aby przewoźnik starał się jak najbardziej skracać czas przejazdu. Mimo postępu wiele tras pokonuje się w takim samym tempie jak w latach 90., co jest niedopuszczalne. Szybszy przejazd z pewnością zachęciłby wiele osób, by przesiadły się z samochodu do pociągu.Uwagi doktora, choć ostre, powinny dotrzeć do przewoźnika i zostać poważnie rozważone.
Każdy z wymienionych czynników nie tylko poprawiłby wysoką ocenę w badaniach, ale też być może zwiększyłby liczbę osób chętnie korzystających z usług PKP. To szczególnie ważne w czasach pandemii, gdy ruch jest mniejszy niż w normalnych okolicznościach.
Źródło: Interia