Oblężenie polskiego dworca na dzień przed wigilią. Na innym zgubili wagony z pasażerami
Ostatnie dni grudnia to wyjątkowy czas. Wiele osób decyduje się w tym czasie na podróże zagraniczne lub międzymiastowe. O tym, jak duża jest to skala, w sobotę 23 grudnia mogli przekonać się podróżni w Warszawie.
Świąteczne przejazdy zawsze wiążą się z dużą dawką stresu. Osoby, które marzą o miejscu siedzącym w pociągu, bilety rezerwują nawet kilka tygodni wcześniej. Później pozostaje jedynie jakoś przepchnąć się do odpowiedniego miejsca.
Oblężenie dworca centralnego w Warszawie. Pokazali zdjęcia
Jak informuje warszawa.naszemiasto.pl, od sobotniego poranka dworce w Warszawie dosłownie pękają w szwach. Podróżnych, którzy do ostatniej chwili zwlekali ze świątecznym wyjazdem, nie brakuje na dworcu zachodnim, gdańskim, czy wschodnim. Jednak to dworzec centralny, mimo remontów, pozostaje najbardziej obleganym dworcem w stolicy.
Jak widać na opublikowanych zdjęciach, perony są wypełnione do maksimum. Pasażerowie z walizkami i prezentami muszą uważać, aby się nie stratować w momencie wsiadania do pociągu. Później zostaje jeszcze przebicie się przez tłum, żeby znaleźć swoje miejsce lub przynajmniej przestrzeń, żeby w spokoju przestać przejazd.
Kuriozalna sytuacja w Niemczech. Pociąg ruszył, a wagony z Polakami zostały
Miejmy nadzieję, że pasażerowie jadący na święta w Polsce będą mieli więcej szczęścia od tych, którzy w czwartek 21 grudnia próbowali przyjechać do Polski z Berlina. W godzinach popołudniowych doszło tam do kuriozalnej sytuacji.
Jak informuje berliner-zeitung.de, kiedy pociąg Niederbarnimer Eisenbahn (NEB) ruszał ze stacji Alt Rosenthal, doszło do nagłej awarii. Maszynista nie zauważył, że na peronie została część wagonów. O braku pasażerów obsługa składu dowiedziała się dopiero na kolejnej stacji.
W Niemczech myśleli, ze to żart
W międzyczasie pasażerowie, którzy zostali na stacji, przy użyciu narzędzi wydostali się z wagonów i próbowali skontaktować się z obsługą przewoźnika. Dyspozytor, który odebrał telefon, był pewien, że osoba dzwoniąca robi sobie żarty. Chwilę później okazało się, że jednak nie.
Kiedy wszyscy zorientowali się, że ok. 70-80 osób zostało na poprzedniej stacji, zapadły błyskawiczne decyzje. Pasażerowie, którzy pojechali dalej, musieli opuścić pociąg i w dalszą podróż udać się komunikacją zastępczą. Następnie skład cofnął się do wcześniejszej stacji, zabrał pozostawione wagony i ruszył w dalszą podróż.
Ostatecznie skład z dużym opóźnieniem dojechał do Kuestrin-Kietz, gdzie z powodu trwającego remontu mostu na Odrze, pasażerowie przesiedli się do busów i udali w dalszą podróż do Kostrzyna nad Odrą. Na czas powrotu pociągu po zgubione wagony konieczne było wstrzymanie trzech innych składów, co doprowadziło do dużych opóźnień i utrudnień.