Niebywały incydent na lotnisku. Ten błąd wiele pilota kosztował
Doświadczony pilot linii lotniczej British Airways dopuścił się błędu, którego nikt by się nie spodziewał nawet od początkującego pilota. Kosztowało to przewoźnika kilkadziesiąt tysięcy funtów.
Sytuacja miała miejsce na lotnisku w Londynie. Podróżni, którzy już zajęli miejsca na pokładzie i oczekiwali na start, zostali zmuszeni do opuszczenia samolotu z powodu zaistniałego incydentu.
Zamieszanie na lotnisku. Pilot zrobił to przypadkiem
Do incydentu doszło na lotnisku Heathrow w Londynie z samolotem linii lotniczej British Airways, który był gotowy do startu do Rumunii. Jednakże, zaledwie chwile przed planowanym odlotem, załoga musiała przerwać procedurę startową z powodu niefortunnego błędu pilota.
Pilot linii lotniczej British Airways popełnił błąd tuż przed startem samolotu, przypadkowo uruchamiając dmuchaną zjeżdżalnię, która służy do ewakuacji pasażerów w sytuacjach awaryjnych. Według informacji podanych przez "The Sun", kapitan otworzył drzwi samolotu w nieprawidłowy sposób, gdy przekazywał dokumenty członkom załogi naziemnej.
Opóźnienie lotu
Pasażerowie, którzy już zajęli swoje miejsca na pokładzie i oczekiwali na start, musieli opuścić samolot, przez zaistniały incydent. Na lotnisku pojawiły się służby ratunkowe, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Niemniej podróżni stracili trochę czasu, ponieważ musieli przesiąść się do innego samolotu, który wystartował ponad trzy godziny później.
Brytyjskie media podkreślają, że cała sytuacja jest dość nietypowa, ponieważ pomyłka przydarzyła się doświadczonemu pilotowi. "To nawet przekracza błąd początkującego. Trudno to zrozumieć" - powiedział anonimowy przedstawiciel linii lotniczej mediom. Po incydencie pilot został odsunięty od pełnionych obowiązków. Wstępne szacunki sugerują, że jego błąd kosztował linię lotniczą 50 000 funtów.
Incydent ze zjeżdżalnią
Niecodzienny incydent z dmuchaną zjeżdżalnią spotkał Patricka Devitta, która spadła obok jego domu. Powiedział, że nie był w budynku, gdy do tego doszło. Jego teść i dwuletni syn byli świadkami zdarzenia. Obiekt z wielkim hukiem runął na ich podwórko, zahaczając o dach domu.
Teść Devitta wyszedł na zewnątrz, by zobaczyć, co się stało. Gdy zobaczył niezidentyfikowany obiekt na swojej posesji, niezwłocznie zadzwonił do syna. Kiedy Devitt wrócił do domu, postanowił wraz z teściem przeciągnąć zjeżdżalnię na front posesji.
Źródło: geekweek.interia.pl, polsatnews.pl