Na biwaku w lesie nic nie zapowiadało tragedii. Trzech nastolatków nie żyje
Poszukiwania młodych nastolatków dobiegły końca. Cała czwórka zaginęła 19 listopada po tym, gdy wspólnie udała się na biwak. Jak podają miejscowe służby, ich pojazd częściowo zanurzony był w wodzie.
W akcję były zaangażowane różne agencje i wolontariusze. Nikt nie spodziewał się takiego zakończenia.
Udali się na kemping i słuch po nich zaginął
Wszyscy czterej chłopcy pochodzenia brytyjskiego przygotowywali się do egzaminu A-Levels w Shrewsburry College. Matka jednego z nich przyznała, że byli inteligentni i wrażliwi. Wyruszyli razem na kemping w Północnej Walii i 19 listopada, w niedzielę, słuch po nich zaginął.
Chłopcy nie odbierali telefonów i nie dawali znaku życia. Zmartwieni rodzice natychmiast zareagowali. Od niedzieli publikowali liczne apele i prosili wszystkich o pomoc w znalezieniu nastolatków.
Tragiczny finał poszukiwań. Policja potwierdziła śmierć chłopców
Ruszyły intensywne poszukiwania, w które zaangażowanych było wiele osób. Nikt nie wiedział, dlaczego nastolatkowie nie wrócili tego dnia do swoich domów. W końcu służby trafiły na ich samochód. Przekazali dramatyczne wieści.
Policja potwierdziła, że czworo nastolatków nie żyje. Ich ciała znaleziono w aucie, którym podróżowali. Był przewrócony i nieco zanurzony w wodzie. Lokalni funkcjonariusze stwierdzili, że samochód prawdopodobnie wypadł z drogi A4085 pomiędzy Nantmor i Tan-Lan w Gwynedd.
“Nic nie sprawi, że ten koszmar zniknie”
Druzgocąca informacja dotarła do rodziców nastolatków. “Czuję się, jakbym znajdowała się w koszmarze, z którego chciałabym się obudzić, ale tak się nie dzieje” – opowiada w mediach społecznościowych Crystal Owen, matka jednego z chłopców Harveya. “Nic nie sprawi, że ten koszmar zniknie” - dodała.
Na schodach szkoły, do której uczęszczali chłopcy, pozostali uczniowie złożyli kwiaty. „Kochamy was wszystkich. Lećcie wysoko” - napisali na schodach.