Tylko u nas. Jak radzą sobie stoki narciarskie w czasie kwarantanny narodowej? Smutne słowa
Z tego artykułu dowiesz się:
Jakie koszty utrzymania trzeba ponosić pomimo zamknięcia
W jaki sposób pomogłoby otworzenie obiektów
Jakie działania władz nazwano hipokryzją
Kwarantanna narodowa zamroziła polską turystykę. Przyczyniła się nie tylko do zasmucenia turystów, którzy liczyli na wyjazd na narty. Największymi poszkodowanymi są przedsiębiorcy. Informacje na temat trudnej sytuacji dostaliśmy w stacji narciarskiej Gigant w Zakopanem.
Wpływ kwarantanny na stacje narciarskie
- Sytuacja jest bardzo zła. Dla nas zima to okres, kiedy zarabiamy na cały rok - powiedział dla portalu Turyści.pl właściciel stacji narciarskiej Gigant w Zakopanem. Problemem nie jest jedynie brak zysków. Pomimo zamknięcie, obiekt nadal musi być utrzymywany.
- To są duże koszty. Utrzymanie wymaga dużego wkładu. Mamy raty za maszyny i sprzęt - zdradził nam Piotr Toporowski. Oprócz tego trzeba też wypłacać pensję dla wszystkich pracowników, którzy dbają o dobro obiektu.
Nadzieją nie napawa nawet zbliżająca się data 17 stycznia, kiedy oficjalnie ma zakończyć się kwarantanna narodowa oraz wszelkie restrykcje z nią związane. Pisaliśmy o tym tutaj. Właściciel stoku uważa, że obostrzenia zostaną przedłużone.
Zaznaczył jednak, że byłby bardzo zadowolony, „jeżeli byłaby możliwość wystartowania w reżimie sanitarnym”. - Nikt nie chce bez zasad bezpieczeństwa. [...] Sezon już można uznać za stracony, ale to byłaby szansa na odrobienie kosztów - wyjaśnił nam Toporowski.
Ponowne otworzenie stoku pozwoliłoby na zarobek na koszty utrzymania oraz wypłacanie pensji. Mężczyzna zaznaczył, że pracownicy sezonowi także znajdują się w ciężkiej sytuacji materialnej.
Z racji tego, że większość instruktorów, recepcjonistów oraz innych pracowników stoku, pracuje na umowach zlecenie podpisywanych na początku sezonu zimowego, nie mogą oni liczyć na żadne tarcze pomocy ze strony władz. Dofinansowania mają być zapewniane jedynie osobom z podpisaną umową o pracę.
„To jest hipokryzja”
Piotr Toporowski w rozmowie z portalem turyści.pl nie oszczędził także słów przeciwko polskiej władzy. - To jest hipokryzja! - tak ich działanie ocenił właściciel stoku narciarskiego Gigant. Wyjaśnił, że uważa tak, ponieważ jeszcze w listopadzie zapewniano, że stoki narciarskie będą otwarte. Dostosowanie się do reżimu sanitarnego wymagało zainwestowania w odpowiedni sprzęt, co jeszcze bardziej pogrążyło firmę pod względem finansowym.
Mężczyzna zwrócił także uwagę, że nadal funkcjonują Polskie Koleje Liniowe. Uważa, że nie ma tam odpowiednich zasad bezpieczeństwa, ponieważ w wagonach jest ścisk. Inaczej miałoby być na stokach, gdzie można zapewnić odpowiednią odległość. - Jaka jest logika zamknięcia stoków, kiedy tam jest najmniejsza możliwość zakażenia się - powiedział.
Stacja narciarska Gigant to idealne miejsce dla początkujących narciarzy, ponieważ jest to niewielki stok położony u stóp Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Trasa należy do łatwych. Zdjęcie z tego miejsca można zobaczyć na Instagramie na profilu użytkowniczki aniela.agnieszka. Warto odwiedzić to miejsce podczas pobytu w Zakopanem. Więcej o atrakcjach w tym mieście można przeczytać tutaj.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]
Zakopane zimą, fot. flickr.com/ Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland/ CC BY-ND 2.0/ https://creativecommons.org/licenses/by-nd/2.0/