Kierowca Bolta okradł mnie w Lizbonie. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu
Na początku stycznia wybrałam się na wycieczkę do Portugalii. Jako, że podróżowaliśmy w grupie, chętnie korzystaliśmy z usług Bolta - finansowo wychodziło podobnie jak korzystanie z metra, jednak zdecydowanie w tej opcji wygrywa wygoda.
Pewnego wieczoru w Lizbonie pojechaliśmy z naszego wynajętego mieszkania do restauracji. Gdy spojrzałam na saldo na drugi dzień, bardzo się zdziwiłam.
Pojechałam w styczniu do Portugalii
Moja wycieczka zakładała dwa noclegi w Porto i dwa w Lizbonie. W pierwszej destynacji również wielokrotnie korzystaliśmy z aplikacji Bolt - w ten sposób sprawnie dojechaliśmy z lotniska do hotelu czy też przemieszczaliśmy się po zatłoczonym mieście znad jednego brzegu rzeki Douro na drugi. Np. 30-minutowy przejazd z portu lotniczego do centrum kosztował nas ok. 15 euro, co było naprawdę korzystną ceną.
W stolicy Portugalii podobnie - półgodzinna trasa z dworca Lisboa Oriente do wynajętego mieszkania w centrum wyniosła ok. 9 euro. Zafascynowani lokalną kulturą postanowiliśmy wybrać się wieczorem do jednej z polecanych przez portugalskich znajomych knajpek na kolację i występ artystyczny pieśni ludowych fado.
Kierowca Bolta mnie oszukał
Wybierając opcję transportu, wyświetliła mi się kwota ok. 4 euro za przejazd (ok. 18 zł). Trasa liczyła 2,4 km na mapie, a sam przejazd - mimo, że przez historyczne centrum miasta - przebiegł w godzinach wieczornych bardzo sprawnie i po ok. 10 minutach byliśmy na miejscu.
Wysiadając z samochodu udaliśmy się prosto do restauracji. Przy wejściu powitał nas kelner i skierował do stolika. Na miejscu działa się prawdziwa artystyczno-kulinarna magia, która zasługuje na osobny artykuł. Niemniej, zafascynowana klimatycznym anturażem, natychmiast zapomniałam o przejeździe Boltem. I to był błąd.
Drugiego dnia przy śniadaniu rozważaliśmy zamówienie Bolta na lotnisko. W tym celu otworzyłam aplikację, by sprawdzić dostępne opcje. Niespodziewanie spostrzegłam, że za przejazd z poprzedniego dnia z mojego konta zniknęło nie 4 euro, a 12! Dodatkowo, 10-minutowa trasa w apce jest podpisana jakoby trwała 46 minut. Zdenerwowałam się, bo - o ile 8 euro to nie jest majątek - jak pewnie każdy, nie lubię być oszukiwana.
Zwłaszcza, że wielokrotnie korzystałam z Bolta w przeszłości, choćby na tym wyjeździe. Kierowca najprawdopodobniej mnie “nie odkliknął”, przez co nabiło więcej kilometrów i minut na moje konto. Mimo, że w aplikacji miejsca odbioru i przyjazdu stały jak byk.
Niekorzystna polityka Bolta
Natychmiast napisałam do Bolta na czacie i wyjaśniłam, że zaszło nieporozumienie. Nie minęło kilka sekund, a już dostałam odpowiedź. “Przykro nam, że ostateczna cena tego przejazdu była wyższa, niż oczekiwano. Aby to zrekompensować przekażemy na Twoje saldo kwotę 7,79 euro, którą możesz wykorzystać na przyszłe przejazdy” - napisano.
Okazuje się więc, że z powodu błędu kierowcy klient traci, gdyż wspomnianej gotówki nie odzyskam na moje konto bankowe, tylko jako swego rodzaju voucher do wykorzystania w aplikacji. Uważam tę politykę za bardzo nie fair, gdyż nakazuje pokrzywdzonym klientom kolejny raz skorzystać z usług aplikacji. Mam też nauczkę na przyszłość, żeby zawsze sprawdzać, czy przejazd został zakończony przez kierowcę.
Dodatkowo, nie mogę zwróconych pieniędzy wykorzystać w Polsce, gdyż są w innej walucie. Zamrożone środki będą aktywne jedynie, gdy będę przebywać za granicą w kraju, gdzie obowiązuje euro.