"Ja wam po starcie dopiero dopie****". Nowe fakty ws. lotu Tomasza Adamka
Nie milkną echa ostatniego finału z udziałem pięściarza, Tomasza Adamka. Nie chodzi jednak o jego zwycięstwo podczas walki na FAME MMA 21, a o to jak zakończyła się jego ostatnia podróż samolotem z lotniska w Warszawie do Stanów Zjednoczonych.
Teraz na jaw wychodzą kolejne szczegóły skandalicznego zachowania pięściarza na pokładzie samolotu, z którego został wyproszony. Sportowiec zagroził natomiast pozwem sądowym…
“Przykro to czytać o tym co się wydarzyło". Nie cichnie sprawa lotu do USA
Do walki Tomasza Adamka z Patrykiem Bandurskim doszło w sobotę w Gliwicach. Być może nie odbiłaby się tak szerokim echem, gdyby pięściarz, sam nie zadbał o rozgłos. 19 maja, dzień po wygranej walce w FAME MMA, Adamek miał zamiar wrócić do Stanów Zjednoczonych. Z Okęcia jednak nie wyleciał.
“Przykro to czytać o tym co się wydarzyło” - komentują internauci. “Po sobotniej walce w Gliwicach wypiłem trochę wina, rano jedno piwko i to wszystko. Jestem poobijany, mam podbite oko, więc może pomyśleli, że biłem się po pijaku. To skandal!” - tłumaczył się początkowo sportowiec…
"Ja wam po starcie dopiero dopie****". Groźby na pokładzie samolotu do USA
"Fakt" przekazał relacje świadka zdarzeń w samolocie. "Adamek już wchodząc na pokład, bardzo głośno się zachowywał i wulgarnie przeklinał. Stewardesa próbowała zatrzymać go, zanim zajął swoje miejsce w strefie "premium economy". Rozjuszony sportowiec bełkotliwie pytał, czemu nie może usiąść w fotelu, a po chwili jeszcze bardziej się wściekł. "I co mi, ku**** zrobicie?". Ja wam po starcie dopiero dopie****, zobaczycie! Adamka nie mógł uspokoić nawet Gus Curren, jego trener. Pięściarz do szefowej pokładu miał rzucić "odpie*** się", gdy ta zapytała, czy dobrze się czuje" - czytamy na łamach dziennika.
“Mężczyzna nie wykonywał poleceń załogi statku powietrznego, zachowywał się głośno, używał wulgaryzmów w stosunku do personelu pokładowego oraz na polecenie kapitana nie chciał dobrowolnie opuścić pokładu statku powietrznego po wycofaniu z rejsu. Do tego, od pasażera była wyczuwalna woń alkoholu” - podsumował dziennikarzowi Sport.pl kapitan Straży Granicznej Dagmara Bielec, rzeczniczka prasowa Komendanta Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Wynik badania Adamka był pozytywny - nad ranem miał 1,22 promila we krwi. Ostatecznie sportowiec sam opuścić pokład.
Afera na Okęciu. W roli głównej Tomasz Adamek
Po wszystkim Adamek odgrażał się i informował, że podejmie kroki prawne. Jego zapał ostudziły zapewne wyznania towarzyszy, m.in. Mateusza Borka, który również opowiedział o szczegółach tamtego wieczora.
“Tomek odprawił bagaże, przeszedł przez bramki, po czym z trenerem zamówił steka, do tego butelkę wina. Następnie weszli do samolotu. Znasz Tomka, nie jest po pięciu fakultetach, prawdopodobnie kilka jego żartów było dosyć grubych. Został wyproszony z samolotu” - dodaje Mateusz Borek.
Pięściarz odmówił składania pozwu wobec linii lotniczej
"Jest czas pracy i zabawy, jest czas rywalizacji sportowej i świętowania. Tomek wygrał walkę i posiedzieliśmy po powrocie do hotelu. Ja posiedziałem do godziny 4, on trochę dłużej. Dorwały go jeszcze ekipy jedna, druga, trzecia, żeby zrobić sobie zdjęcia. O 9 rano wsadziłem chłopaków w transport, żeby pojechali na lotnisko Okęcie - opowiada Mateusz Borek.
"Przespałem się i stwierdziłem, że jednak nie będę dochodził swoich praw. Podtrzymuję to, że nic złego nie zrobiłem, siedząc w niedzielę w samolocie. Wolę jednak spokojnie wrócić do żony do USA niż tutaj robić aferę. Było minęło i jest po sprawie" - ostatecznie potwierdził "Faktowi" Tomasz Adamek.