Mocne słowa polskiego podróżnika ws. koronowirusa z Chin. "Pewne jest, że zagrożenie dotrze także do nas"
Chiny od kilku tygodni są pod obserwacją mediów z całego świata. Wszyscy uważnie śledzą wszelkie nowe informacje, które pojawiają się w związku z szalejącym tam koronawirusem. Na podstawie tych doniesień oraz pojedynczych filmików kształtuje się nasze wyobrażenie o tym, co się tam dzieje, prawda jednak może być o wiele gorsza.
Głos na temat Chin zabrać postanowił kielecki podróżnik, Jacek Słowak. Jak sam przyznaje, jego przyjaciele znaleźli się w Azji, gdy pojawiły się pierwsze doniesienia na temat koronawirusa. Na bieżąco relacjonują mu, co dzieje się na miejscu, a ich obrazy nie napawają optymizmem i mogą wywoływać niepokój.
Chiny mają większy problem, niż nam się wydawało?
Jak mówi Jacek Słowak w rozmowie z portalem Echo Dnia, jego przyjaciele dotarli do Chin dokładnie w momencie, kiedy o koronawirusie zaczęło być naprawdę głośno. Cały czas utrzymują z nim kontakt i dzielą się wiedzą, jak naprawdę sytuacja wygląda na miejscu. Słowak nie ma też wątpliwości, że w końcu problem dotrze również do Polski.
- Piszą do mnie na Whatsappie, wysyłają przerażające filmy. Tam sytuacja naprawdę wygląda bardzo źle. I pewne jest, że zagrożenie dotrze także do nas - cytuje podróżnika Echo Dnia.
Obecni w Chinach Polacy podkreślają, że wszystko opustoszało, a wszystko wygląda wyjątkowo mrocznie.
- Trudno kogokolwiek spotkać na ulicy, autostrady w dużych aglomeracjach, gdzie znajduje się sześć pasów w jedną stronę również zieją pustką. W centrach handlowych zazwyczaj było otwartych kilkanaście kas. Obecnie są dwie, bo nie ma więcej ludzi do pracy. Kolejki do zapłaty są na półtorej godziny i każdy boi się w nich stać - relacjonuje.
Sytuacja jest bardzo poważna
Polski podróżnik sugeruje również, że sytuacja jest o wiele gorsza, niż oficjalnie się o tym mówi na arenie międzynarodowej. W rozmowie z Echo Dnia przyznał, że przekazywane nam dane mogą być zaniżone.
- Jest wiele rzeczy, które wyraźnie wskazują, że dane które podawane są przez Światową Organizację Zdrowia jakoby około 18 tysięcy osób było zarażonych, a kilkaset zmarło są mocno zaniżone - twierdzi.
W rozmowie zwrócono uwagę również na "drugie oblicze" Chin, czyli sytuacje, o których nie mówi się w mediach. Niestety poza wielkimi miastami, na wsiach, sytuacja ma wyglądać jeszcze gorzej.
- Tam nikt nie bada tych ludzi. Dochodzi do takich scen, że osoby podejrzewane o zarażenie są zamykane w domach. O tym świat nie mówi - cytuje Jacka Słowaka Echo Dnia.
Źródło: Echo Dnia