"Widzieliśmy tylko nogi pilota wystające z silnika". Chaos Wizz Aira w Czarnogórze
Sezon wakacyjny trwa, a wiele osób spędza urlop poza granicami Polski. Niemiła niespodzianka czekała pasażerów Wizz Aira, którzy w sobotę 29 lipca mieli wrócić z czarnogórskiej Podgoricy do Warszawy.
Już podróż z Warszawy do Podgoricy z linią Wizz Air nie należała do przyjemnych. Samolot w Czarnogórze wylądował z kilkugodzinnym opóźnieniem. Jednak był to jedynie wstęp do chaosu, który czekał pasażerów wracających z Czarnogóry w sobotę 29 lipca.
Awaria samolotu i zamieszanie na lotnisku. Wizz Air odwołał lot
Z naszą redakcją skontaktowała się Marta*, która w sobotę miała lecieć z Wizz Airem z Podgoricy do Warszawy. W pierwszym momencie wszystko wyglądało dobrze. Pasażerowie wsiedli do samolotu i zajęli swoje miejsca. Po krótkiej dyskusji pilota z obsługą lotniska maszyna wystartowała.
Po chwili lotu jednak wróciła na lotnisko w Podgoricy. – Pilot powiedział, że mamy drobną awarię i dla naszego bezpieczeństwa wracamy. Ton jego głosu wskazywał raczej, że nie jest to drobna awaria – takie odnieśliśmy wrażenie. Szczęśliwie wylądowaliśmy. Pilot poprosił o zabranie wszystkich bagaży, bo dla naszej wygody wpuszcza nas z powrotem na lotnisko – opowiedziała nam Marta.
Chwilę później pilot dosłownie wszedł do silnika samolotu. – Widzieliśmy, że pilot wszedł do środka silnika i tam leżał, tylko buty mu wystawały. Taki niecodzienny widok – dodała. Pobyt w silniku jednak nie przyniósł żadnych efektów, a pasażerów czekały kolejne zawirowania.
Wizz Air wielokrotnie przekładał loty
Chwilę później na lotniskowej tablicy pojawił się komunikat, że samolot do Warszawy wystartuje o 11:30. Po dłuższym czasie pojawił się kolejny komunikat. – Zmienili godzinę odlotu na 15:30 następnego dnia. Ja nie słyszałam żadnych komunikatów, obsługa lotniska przekazała nam, że mamy przejść przez kontrolę paszportową i wyjść z lotniska – dodała.
Ponieważ Marta musiała w niedzielę być w pracy, nie mogła wraz z synem spędzić kolejnego dnia w Czarnogórze. Zaczęła nerwowo szukać innego rozwiązania. Na samolot PLL LOT lecący z Podgoricy do Warszawy nie było już miejsc. Wolne siedzenia skończyły się również w samolocie Wizz Aira do Katowic. Jedyną alternatywą okazał się lot z chorwackiego Dubrownika.
– Stwierdziłam, że rezerwujemy ten lot i jedziemy taksówką do Dubrownika. Taksówkarz powiedział, że zawiezie nas za 150 euro. Ustaliliśmy, że jedziemy, jak tylko kupimy bilety – dodała. Przejazd autobusem musiała wykluczyć, ponieważ nie zdążyłaby na samolot.
O odzyskanie pieniędzy może być trudno, bo Wizz Air twierdzi, że lot się odbył
Podczas zamieszania związanego z rezerwacją nowych biletów, Marta nie zajęła się kwestią reklamacji za odwołany lot z Podgoricy. Miała nadzieję, że zrobi to już po powrocie do Polski.
– Jak już byłam w domu i spałam, po 23 otrzymałam SMS-a, że lot został odwołany i można ubiegać się o zwrot kosztów za bilet – dodała nasza czytelniczka. Niestety chwilę później przyszła kolejna wiadomość. Lot miał się jednak odbyć, przez co pasażerka nie mogła ubiegać się o zwrot kosztów.
Nową datę odlotu wyznaczono nie na godzinę 15:30 w niedzielę 30 lipca, a na 9:30 we wtorek 1 sierpnia. Kobieta postanowiła, że zawalczy o odszkodowanie za odwołany lot, zwrot kosztów za przejazd do Dubrownika i nowe bilety. Tu jednak pojawił się kolejny problem.
– Nie mogę złożyć wniosku o zwrot pieniędzy za ten przekładany/odwołany lot, bo wg. Wizz Aira lot się odbył – dodała Marta. Kobieta nie zamierza się jednak poddawać. Powrót do kraju kosztował ją ok. 3 tys. zł (bilety z Dubrownika do Warszawy i taksówka). Choć uważa, że jej szanse na odzyskanie pieniędzy są niewielkie, to w razie konieczności będzie odwoływała się do ULC, aby odzyskać choć część kosztów podróży.
Skontaktowaliśmy się z Wizz Airem w celu uzyskania komentarza do tej sprawy. Do momentu publikacji tego materiału nie otrzymaliśmy stanowiska przewoźnika.
*imię bohaterki zmienione na potrzeby materiału i w celu zapewnienia anonimowości.