Była w Ustce, nie może uwierzyć w absurd. "Polak wszystko łyknie"
Ustka - to tutaj urlopowicze z całego kraju wypoczywają nad polskim morze, jednak znany kurort nie wyzbył się największych bolączek przyjezdnych. Jak zauważa sama autorka bloga mumandthecity.pl, absurdy wybrzeża są nadal świeże, aktualne i regularnie uderzają w wizerunek branży turystycznej.
Ustka krainą absurdów kulinarnych?
We wpisie “Morze Bałtyckie i jego absurdy, czyli serio myślicie, że Polak wszystko łyknie?” Ilona Kostecka porusza temat pięciu największych bolączek regionu. Pierwszym punktem blogerskiej tyrady są niekoniecznie odpowiadające rzeczywistości oferty miejscowych przedsiębiorców. Zdaniem turystki Ustka w sezonie zmaga się z natłokiem ogłoszeń barów, które w karcie nie mają pozycji, które dumnie prezentują się na szyldach (np. zamiast “czeskiego piwa” jest polskie Tyskie, czy drinków - brak drinków).
Z obserwacji blogerki wynika, że gastronomiczna Ustka nagina rzeczywistość także w kwestii karty dań. Zamiast “różnorodności pierogów” turystom proponuje się typowe ruskie - tylko i wyłącznie ruskie. Podobnie, zdaniem autorki, jest z rybą (a raczej panierką bez ryby), tłustymi frytkami i kebabem co dwa, trzy kroki (swoją drogą również wątpliwej jakości). A co z najmłodszymi? Tutaj blogerka także ma pewne obiekcje.
Blogerka o Pomorzu: Ustka niekoniecznie dla dzieci
Jak zauważa autorka bloga mumandthecity.pl, Ustka w większości lokali nie oferuje miejsc specjalnie przystosowanych dla najmłodszych klientów. Kolorowanki, zabawka, którą pociecha mogłaby się zająć w momencie, gdy rodzice zamawiają “panierkę bez ryby”? Nic z tego. Zdaniem Ilony Kosteckiej kurort nie zainwestował w infrastrukturę dla dzieci, a zażenowanie części turystów dopełnia brak toalet (lub ich deficytowa liczba). W stopniu porównywalnym do zachwytu Krzysztofa Ibisza Berlinem, blogerka gorzko podsumowuje dalsze losy polskiego kurortu.
- Mam wrażenie, że restauratorzy są na etapie: „Nie zależy nam na stałych klientach” tudzież: „Polak wszystko łyknie!”. To bardzo złe podejście, bo ludzie nie są głupi. Wracają tam, gdzie dają dobrze jeść. W dobie internetu po całej Polsce wieść się niesie, gdzie warto iść, a gdzie lepiej nie. Myślę, że jeszcze kilka lat i restauratorom takie podejście odbije się czkawką, a raczej brakiem ruchu w interesie - konkluduje blogerka.
Jeżeli chcielibyście podzielić się historią ze swoich wakacji, rachunkiem z turystycznego miejsca, bulwersującą lub interesującą sytuacją, która Was spotkała lub której byliście świadkami podczas urlopu, zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres: [email protected].
Źródło: mumandthecity.pl
Po przepiękne zdjęcia i ciekawe treści turystyczne zapraszamy również na naszego Instagrama
Koniecznie obejrzyj nieziemsko prosty i szybki przepis na przepyszny posiłek!