Polak w Tajlandii miał sprytny plan. Został złapany na gorącym uczynku
Polacy mają różnorodne pomysły, gdy wyjeżdżają za granicę. Szukają nowych możliwości i doświadczeń. Niestety, nie zawsze są one zgodne z prawem i etyką.
Na niecodzienny pomysł wpadł 49-latek z Polski. Został aresztowany na tej tajskiej wyspie, po tym, jak złapano go na gorącym uczynku.
Polak okradł sklep w Tajlandii
Do zdarzenia doszło 7 lutego, a informacje przekazała policja z Chalong do portalu Phuket Express. 49-letni Polak został zatrzymany na tajskiej wyspie po tym, jak złapano go na kradzieży artykułów spożywczych i napojów o wartości 13 tysięcy bahtów, co odpowiada około 1450 złotych, w miejscowym supermarkecie w Rawai.
Złodzieje najczęściej sięgają po portfele, pieniądze, telefony komórkowe, tablety, biżuterię i zegarki. Przedmioty na które skusił się Polak, to niecodzienny przykład kradzieży. Wśród skonfiskowanych rzeczy znalazły się między innymi: awokado, butelka miodu, piwo, oliwa z oliwek, dwie butelki whisky, masło oraz herbata.
Zarzuty wobec Polaka
Po zatrzymaniu Polaka na terenie Tajlandii, został on przewieziony na posterunek policji w Chalong. Na miejscu postawiono mu zarzuty kradzieży. Informacje dotyczące jego tożsamości oraz szczegółów przestępstwa nie zostały ujawnione mediom, co podkreśla powagę sytuacji oraz podejście tajskich władz do traktowania incydentów kryminalnych.
Zgodnie z tajskim prawem, obcokrajowcy będący sprawcami kradzieży w sklepach w Tajlandii narażają się na surowe konsekwencje, takie jak grzywny, deportacja, a nawet zakaz ponownego wjazdu do kraju. To ostrzeżenie dla turystów i przybyszów zagranicznych, że tajskie władze traktują poważnie każde naruszenie prawa i podejmują odpowiednie środki, aby zapewnić bezpieczeństwo i porządek publiczny.
Czy można zabrać ze sobą szlafrok z hotelu?
Coraz częściej można usłyszeć o tym, jak turyści za granicą łamią prawo. Warto pamiętać o tym, że kradzież przedmiotów z hoteli takich jak np. szlafroki czy ręczniki może za sobą ciągnąć nieprzyjemne konsekwencje.
Osoby te, chowając szlafroki do swoich walizek, często nie zdają sobie sprawy z ryzyka. Meldowanie się w hotelu zwykle wymaga podania danych osobowych oraz dokonania płatności kartą, co umożliwia hotelowi identyfikację złodzieja i obciążenie go za skradzione mienie. Po powrocie z wycieczki można więc być zaskoczonym, gdy z konta znikną pieniądze za przywłaszczony przedmiot.
Źródło: onet.pl