Polak na all inclusive robił to codziennie. "Nie wiem, czy jego żona wiedziała"
Nie jest tajemnicą, że nasi rodacy uwielbiają wakacje “wszystko w cenie”, podczas których można wreszcie odpocząć i wcale nie trzeba martwić się o fundusze. Niestety część turystów z Polski wystawia swoim rodakom słabe świadectwo. Pani Ewelina opowiedziała o małżeństwie z dziećmi, które spotkała podczas pobytu w Turcji. Mężczyzna szczególnie zapadł jej w pamięć, a wszystko to przez zachłanność i budzącą obrzydzenie sytuację w hotelowej dyskotece.
Stereotypy na temat Polaków na all inclusive
Nie potrafimy funkcjonować bez stereotypów — nie jesteśmy w stanie się ich całkowicie wyzbyć, ponieważ warunkują one naszą perspektywę, a przez to ułatwiają nam tłumaczenie sobie świata. Mając jednak świadomość, jak postrzegają nas inni, możemy przeciwdziałać krzywdzącym uproszczeniom i nie popełniać cudzych błędów.
Co roku w sezonie letnim internauci masowo dzielą się historiami o zachowaniu Polaków na wakacjach all inclusive. W tym przypadku są raczej jednogłośni, co rzadko się zdarza. Głównym zarzutem pod adresem naszych rodaków na wczasach jest brak umiaru w piciu i jedzeniu, tylko dlatego, że “wszystko jest w cenie”. Swoimi doświadczeniami z pobytu w Turcji podzieliła się pani Ewelina w rozmowie z Wirtualną Polską.
Nic nie może się zmarnować
Na wakacjach pewnym pokusom po prostu łatwiej jest ulegać, niektórym jednak puszczają wszelkie hamulce. Pani Ewelina wspomina, że w trakcie zagranicznych wczasów zatrzymała się w hotelu, w którym dania były serwowane w formie szwedzkiego bufetu.
Polce zdarzało się spotkać kilka rodzin z Polski, z którymi wymieniała grzeczności podczas posiłków w restauracji. Niemniej zachowanie jednej z par mocno ją rozdrażniło i - jej zdaniem - w ogóle nie powinno mieć miejsca. Chodzi mianowicie o nakładanie na talerze porcji trzykrotnie większych, niż dana osoba jest w stanie zjeść.
Mężczyzna, bo to on głównie zachowywał się jak "świntuch" - inaczej tego nie mogę nazwać - nakładał sobie na talerze porcje, które były więcej niż ogromne. One były po prostu nie do zjedzenia. Podczas każdego posiłku dosłownie wpychał w siebie jedzenie, jakby chciał się najeść na zapas - mówi pani Ewelina i dodaje, że towarzysząca mu kobieta, najpewniej jego żona, była wyraźnie zawstydzona.
Po skończonym posiłku mężczyzna rozkazywał swojej partnerce, by zapakowała do torebki owoce i ciastka na później. W ten sposób obchodził zakaz wynoszenia jedzenia z restauracji.
Najważniejsze, by żona nie wiedziała
W trakcie pobytu w hotelu zdarzyło się jeszcze kilka mniej lub bardziej nieprzyjemnych sytuacji z udziałem “Polaka na all inclusive”, począwszy od zaklepywania leżaków przy pomocy ręcznika od bladego świtu, przez skakanie na bombę do basenu i celowe ochlapywanie pozostałych wczasowiczów, skończywszy na ciągłym domawianiu drinków z baru.
Pani Ewelina wspomina, że nie miał oporów przed zaczepianiem pozostałych gości hotelu i obgadywaniu ich prosto w twarz po polsku, mimo iż nic nie rozumieli. Szczytem wszystkiego było natrętne podrywanie młodych kobiet, które przyszły potańczyć w hotelowej dyskotece. Jak wspomina rozmówczyni WP, widok owłosionej klaty wystającej spod w połowie rozpiętej koszuli bynajmniej nie należał do najprzyjemniejszych. Fakt, że mężczyzna przyjechał na wakacje z partnerką i dziećmi, nie stanowił dla niego żadnego problemu.
Nie wiem, czy jego żona o tym wiedziała. Chyba nie miała nic do powiedzenia - skwitowała z przykrością pani Ewelina.