Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze polska świat poradnik podróżnika quizy
Turysci.pl > Świat > "Naprawdę omijajcie ich szerokim łukiem". Polka oszukana w Czarnogórze
Klaudia Zawistowska
Klaudia Zawistowska 07.09.2023 19:03

"Naprawdę omijajcie ich szerokim łukiem". Polka oszukana w Czarnogórze

Kotor w Czarnogórze
Fot. Shutterstock/AJSTUDIO PHOTOGRAPHY

Czarnogóra była jednym z popularniejszych kierunków podczas tegorocznych wakacji. Wiele osób wybrało ją, ponieważ była nieco tańsza od Chorwacji. Jednak turystów odwiedzających ten kraj ostrzega pani Magda.

W Czarnogórze jest kilka miejsc cieszących się zainteresowaniem turystów. Wiele osób wypoczywa w miejscowościach Bar, Budva, a także w Kotorze, malowniczej miejscowości w Zatoce Kotorskiej. Niestety swojej wyprawy do tego miasta nie będzie najlepiej wspominała pani Magda.

Chciała wypłynąć w rejs z Kotoru. Wycieczkę kupiła u "sympatycznej blondynki"

Podczas pobytu w Czarnogórze, urokami Kotoru postanowiła cieszyć się pani Magda. W ramach zwiedzania miasta wraz z partnerem postanowiła skorzystać z okazji i wziąć udział w rejsie.

Jak opisała we wpisie na jednej z grup na Facebooku, w poniedziałek 4 września wycieczkę zarezerwowała u "sympatycznej blondynki", którą spotkała w porcie. Na początku nic nie wskazywało na to, że zamiast w rejs turyści będą musieli udać się na komisariat.

Wsiedli na łódź, ale po chwili zawrócili

Jak opisała turystka, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, wraz z partnerem pojawiła się w poniedziałek w wyznaczonym miejscu i o odpowiedniej godzinie. Wraz z nimi w rejs miała płynąć para seniorów.

Kiedy wszyscy byli już na pokładzie łódź ruszyła, ale przygoda trwała raptem minutę. Po chwili kapitan zawrócił i kazał wszystkim opuścić pokład. Kiedy turyści spytali, co się dzieje, przyznał, że fale są zbyt wysokie.

Po wyjściu na brzeg Polka spytała kapitana, co ze zwrotem pieniędzy. Wówczas zaczęły się problemy. "Parsknął, że na ulotce przecież jest numer telefonu, po czym odszedł. Dodał jeszcze, że osoby, które nam sprzedawały wycieczkę, stoją tam cały dzień, a że akurat ich nie ma, to mają pewnie przerwę i zaraz się zjawią" – relacjonowała kobieta.

Właściciel zarzucił Polce kłamstwo

Turyści na sprzedawców czekali 2,5 godziny, ale bez skutków. Kiedy wreszcie udało się nawiązać kontakt telefoniczny, sytuacja stała się kuriozalna. Mężczyzna, z którym korespondowali, twierdził bowiem, że Polka próbuje go oszukać, bo przecież wszystkie statki są obecnie w trasie.

Fragment rozmowy ze sprzedawcą.jpg
Fragment rozmowy - Fot. archiwum prywatne

Kiedy kobieta przesłała mu zdjęcie biletu, mężczyzna zaczął twierdzić, że skoro turyści weszli na pokład, to nie należy się im zwrot. Mogą jedynie zmienić termin wycieczki. Ta opcja nie wchodziła jednak w grę, ponieważ Polka w Kotorze była tylko jeden dzień. Dlatego jedynym rozwiązaniem, które ją satysfakcjonowało, był zwrot pieniędzy za rejs. I nie mówimy tu o małej kwocie, a o 140 euro, czyli ok. 650 zł.

Kiedy rozmowy nie przyniosły skutków, turyści postanowili udać się na miejscowy komisariat. Tam czekało ich kolejne niemiłe zaskoczenie.
 

Na posterunku w Czarnogórze próbował zrzucić winę na turystów

Na posterunku policji Polka spędziła kilka godzin. Najpierw policjant nie wykazał zainteresowania sprawą i kazał dogadać się turystom ze sprzedawcą. Ostatecznie jednak postanowił wezwać go na posterunek.

Po tym, jak przedstawiciel firmy pojawił się na miejscu, rozpoczęła się próba zrzucenia winy. "Powiedział, że my kazaliśmy kapitanowi zawrócić, bo baliśmy się fal… słowo przeciwko słowu" – opisała pani Marta. Ostatecznie kobieta od sprzedawcy doczekała się 50 euro zwrotu i stwierdzenia, że nie dostanie niczego więcej.

Turystka podczas jednodniowej wycieczki aż sześć godzin spędziła na walce z nieuczciwym sprzedawcą o odzyskanie swoich pieniędzy. "Naprawdę omijajcie ich szerokim łukiem, nie popełniajcie naszego błędu" – podkreśliła kobieta, dołączając do wpisu ulotkę firmy, z którą miała bardzo niemiłe doświadczenia.

Ulotka biura, które oszukało turystów.jpg
Ulotka niepolecanego biura - Fot. archiwum prywatne