Największe biuro podróży wstrzymuje loty do Grecji. Wiadomo, co z turystami
Pożary na greckiej wyspie Rodos stanowią duże zagrożenie dla tysięcy wczasowiczów, którzy spędzają tam wakacje. Pewne jest, że walka z żywiołem potrwa wiele dni. To wymusiło stanowcze działania na biurach podróży.
To już pewne. Biuro podróży TUI wstrzymuje loty na greckie Rodos. Dodajmy, że jest to jedno z największych biur podróży w Europie. W 2022 roku obsłużyło najwięcej turystów z Polski. Jednak nie tylko ono podjęło drastyczna, ale koniczną decyzję ws. wczasów w Grecji.
TUI nie poleci do Grecji. Wakacje na Rodos wstrzymane
O tym, że TUI tymczasowo wstrzymuje loty do Grecji, biuro podróży poinformowało za pośrednictwem mediów społecznościowych. Przedstawiciele operatora poinformowali, że anulowane będą wszystkie wyjazdy, których start zaplanowany był na poniedziałek 24 lipca.
"Aktualna sytuacja na wyspie Rodos jest bardzo dynamiczna, a bezpieczeństwo naszych klientów jest naszym priorytetem" – poinformowano w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych. W komunikacie dodano również, że biuro skontaktuje się z osobami, które w poniedziałek miały wylecieć na wakacje.
Nie tylko TUI. Grecos daje możliwość zmiany terminu podróży
Pożary zmusiły do reakcji również biuro podróży Grecos, które specjalizuje się w wyprawach na Rodos i inne greckie Wyspy. W ich przypadku nie zapadła jednak decyzja o całkowitym wstrzymaniu lotów. Zamiast tego pasażerowie mogą bezpłatnie zmienić rezerwację.
"Wszystkie osoby, które swoje wakacje mają rozpocząć w najbliższy poniedziałek (24.07.2023), będą miały możliwość bezkosztowego anulowania rezerwacji, zmianę na inną dostępną ofertę lub późniejszy termin. W tej sprawie skontaktują się pracownicy Biura Obsługi Klienta, by ustalić szczegóły indywidualnie. Wszystkie loty w pon. 24.07 na Rodos są zaplanowane do realizacji bez zmian. Wstrzymujemy tymczasowo operację w hotelach objętych zagrożeniem pożarowym" – przekazano w komunikacie.
Pożary w Grecji. Na Rodos ewakuowano tysiące turystów
Pożary na wyspie Rodos stanowiły zagrożenie już od kilku dni, jednak sytuacja pogorszyła się w piątek 21 lipca. Wówczas żywioł zmienił kierunek i zaczął zbliżać się do miejscowości turystycznych. Decyzja służb było błyskawiczna. Rozpoczęto ewakuację.
Jak podało BBC, do niedzielnego poranka ewakuowanych zostało około 3,5 tys. osób. Kolejne 1,2 tys. czekało na przybycie służb. Turystów z plaż zabierały motorówki, a następnie duże statki wycieczkowe. Następnie trafiali oni do hoteli w bezpiecznych częściach wyspy.
