Nad Bałtykiem wyrosła prawdziwa "zagroda". Takiej konstrukcji jeszcze nie widzieliście
Wakacje niebawem dobiegną końca, jednak ci, którzy zdecydowali się na wyjazd w połowie sierpnia, wygrali los na loterii. Pogoda od kilku dni zdecydowanie sprzyja plażowaniu, co doskonale widać nad Bałtykiem.
Plaże już od wczesnych godzin porannych zapełniają się turystami. Wiele osób przychodzi tam, żeby zrobić zdjęcia podczas wschodów słońca. Jednak to, co o 7:15 działo się w Krynicy Morskiej, może być sporym zaskoczeniem. Z drugiej strony, jeszcze większe zaskoczenie czekało tych, którzy na plażę wchodzili w południe.
Za nami kolejna tropikalna noc. W Krynicy Morskiej nie marnowali czasu
Za nami kolejna w tym roku tropikalna noc. Takim mianem określa się noce, podczas których temperatura nie spada poniżej 20 st. C. Tak właśnie w weekend było w wielu regionach kraju.
Na plaży W Krynicy Morskiej już o godzinie 6 rano termometry wskazywały ok. 21 st. C, a na niebie na próżno było szukać większych chmur. Nic więc dziwnego, że turyści zaczęli tam docierać bardzo wcześnie. Pierwsi koc rozłożyli już o 7:15 rano, a wszystko uwieczniła znajdująca się tam kamera monitoringu.
Parawaniarze dotarli nad Bałtyk niewiele później
Na podglądzie z kamer online dostępnych na stronie webcamera.pl widać wyraźnie, że już o godzinie 7:15 nad Bałtykiem pojawiła się para plażowiczów w strojach kąpielowych. Jednak nie nacieszyli się długo samotnością i spokojem.
Już ok. godziny 8:30 nad brzegiem morza pojawili się pierwsi turyści z "obowiązkowym" akcesorium, jakim nad Bałtykiem jest parawan. Dodamy tylko, że pierwsza para nie potrzebowała takiej osłony. Dodatkowo prędkość wiatru w Krynicy Morskiej nie przekracza dziś 2 m/s.
Nad Bałtykiem wyrosła prawdziwa "zagroda" z parawanów
Jednak to, co najdziwniejsze działo się dopiero później. W samo południe kamera przy wejściu pokazała bardzo nietypowy niebieski parawan, rozstawiony na planie koła.
Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że konstruktor tej "zagrody" zapomniał zostawić wejścia i wyjścia. Jeśli zatem chciał skorzystać z uroków morza, musiał skakać przez ok. metrową warstwę materiału.
W tak wygrodzonym znaczonym "kojcu" oprócz pary (mężczyzna i kobieta) bawiło się dziecko. Być może był to skuteczny sposób na to, żeby nawet na moment nie stracić malucha z oczu. Dziecko nie będzie bowiem w stanie sforsować takiej zapory.