Podróżują z kotem po całym świecie. Ich przygody są niesamowite, o wszystkim nam opowiedzieli
Z tego artykułu dowiesz się:
Czy kot potrzebuje paszportu
Co znajduje się w dodatkowej walizce Lukrecji
Gdzie przyjęto kotkę najcieplej
Kot często uchodzi za domatora, który najchętniej przespałby cały dzień. Są jednak takie kotki, które chętnie ruszają w podróż ze swoimi opiekunami. Jedną z nich jest Lukrecja - czworonożna podróżniczka, która z rodziną zwiedziła pół Europy.
Kot najlepszym towarzyszem podróży
Niedawno opisywaliśmy historię kotki rasy Maine Coon, która podbiła serca turystów. Sandra, opiekunka Lukrecji, opowiedziała redakcji Turysci.pl, o czym należy pamiętać podróżując ze czworonogiem. Jak się okazuje, kot potrzebuje kilku dokumentów, aby mógł bezpiecznie wyjechać ze swoją rodziną.
- Jeśli chodzi o szczegóły organizacyjne naszych podróży, to jeździmy zawsze własnym autem, nigdy jeszcze nie lecieliśmy z Lukrecją samolotem, ale mamy to w planach. Jeżdżąc po Unii Europejskiej wystarczy tylko paszport, chip i coroczne szczepienie przeciw wściekliźnie, wyjeżdżając poza Unię czasem trzeba mieć dodatkowe świadectwo zdrowia zwierzęcia - opowiada Sandra w rozmowie z portalem Turysci.pl.
Sentiero Azzurro, fot. instagram.com/ lukrecja_travelcat
Jak się dowiedzieliśmy, kotka bardzo lubi podróże autem, zwykle śpi lub wygląda przez okno. Lukrecja ma również własne bagaże, w których znajdują się najpotrzebniejsze rzeczy podczas podróży. Ponadto właściciele dbają o jej bezpieczeństwo w czasie jazdy.
- Ma torbę podróżną na tylnym siedzeniu, do tego jest przypięta pasem bezpieczeństwa (takim dla psa) Na pewno przydaje się dodatkowa walizka, bo na każdą podróż zabieramy kocie jedzenie, Lukrecja je tylko wysokomięsne puszki, niedostępne w zwykłych marketach. Przed następną podróżą mamy zamiar zamówić jeszcze składaną turystyczną kuwetę, której istnienie niedawno odkryliśmy - opowiada Sandra.
Zapytaliśmy również, czy rodzina w którymś kraju miała jakieś szczególne problemy. Okazuje się jednak, że mieszkańcy odwiedzanych przez nich regionów pozytywnie reagowali na zwierzę, a nawet wyrażali swój zachwyt.
- Bardzo dobrze wspominamy większość krajów, w których byliśmy, zwłaszcza Włosi przyjęli nas bardzo ciepło, byli zachwyceni podróżującym kotem. Byliśmy razem w pubie w Anglii i w lodziarni we Włoszech, w której z resztą za ladą spał pies - mówi nam Sandra.
Riomaggiore, fot. instagram.com/ lukrecja_travelcat
Jednak przed podróżą należy dwa razy upewnić się, czy obiekt, do którego się wybiera rzeczywiście przyjmuje zwierzęta. Sandra podzieliła się z nami mniej przyjemną sytuacją z popularną aplikacją do rezerwacji noclegów.
- Niezależnie od kraju, trzeba pytać przed dokonaniem rezerwacji w hotelu, czy na pewno zostaniemy przyjęci ze zwierzakiem, podać gatunek, często nawet rozmiar. Booking nie zwraca pieniędzy za nocleg 'pet friendly', który odmówi pobytu, o czym się przekonaliśmy, jak jeden z hoteli o takim oznaczeniu nam odmówił, bo 'przyjmuje tylko psy', ale ściągnął pieniądze z karty - dodaje.
Jak się okazuje, największe problemy napotkali w Polsce, gdzie w większości parków narodowych obowiązuje zakaz wprowadzania zwierząt. Chociaż pojawiła się inicjatywa ze strony właścicieli zwierząt o edukacji w tym zakresie, rezerwaty nie wykazały się zainteresowaniem.
- Niestety największe problemy z podróżowaniem ze zwierzakiem są w Polsce, ze względu na to, że do większości Parków Narodowych nie można wejść z psem. Fanpage "nie dla zakazu wędrówek z psem po parkach narodowych" chciał zorganizować akcję edukacyjną, do której zgłosiliśmy się my oraz wielu innych podróżników ze zwierzakami - opowiada blogerka.
- Niestety prawie wszystkie Parki Narodowe nie były zainteresowane żadnymi działaniami edukacyjnymi, przedstawiającymi jak powinno wyglądać prawidłowe wprowadzanie zwierząt na terenie Parku, gdyż nie mają zamiaru znosić restrykcji. W tym roku praktycznie z dnia na dzień pojawił się zakaz w Słowińskim Parku Narodowym, o czym nie było informacji na ich stronie - dodaje.
Krzywy Las, fot. instagram.com/ lukrecja_travelcat
Sandra opowiedziała nam, że spotkani po drodze ludzie najczęściej pozytywnie reagują na kota, chociaż czasem nie mogą wyjść ze zdumienia i dopytują, jaka to rasa psa. Lukrecja bywa czasem mylona również z rysiem, a nawet pomarańczową pandą. Wyjątek jest jednak Szczecin, w którym mieszka na stałe, gdzie ludzie przywykli już do widoku kotki-podróżniczki.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]
Źródło: Dziennik Zachodni