Dramatyczna sytuacja w Karpaczu. Włos się jeży. Skutki mogą być niewyobrażalne
Karpacz to idealna alternatywa dla fanów polskich gór, którzy nie chcą spędzać wakacji w Tatrach. Położone na Dolnym Śląsku miasto, które słynie z Karkonoszy, od lat przyciąga tłumy turystów. Tak też stało się w tym roku. Teraz sytuacja jest jednak zbyt poważna, ponieważ w kraju panuje epidemia koronawirusa. Tłum ludzi może być zagrożeniem dla zdrowia.
Karpacz pełen turystów. Strach przed koronawirusem
Turyści relacjonują, że tłumy pojawiły się zarówno w samym mieście, jak i przy wejściu na Kopę. W normalnych warunkach przedsiębiorcy turystyczni byliby zadowoleni, ale w czasie epidemii sytuację można uznać za kryzysową.
Na zdjęciach zamieszczonych na Facebooku na profilu Nowiny Karpacz można zauważyć, że przyjezdni stojąc w ciasnych kolejkach, nie przestrzegają zasad społecznego dystansu. W zasadzie nie widać też osób, które mają na twarzy maseczkę ochronną. Takie łamanie zasad bezpieczeństwa może być powodem powstania nowego ogniska epidemii.
- Koleżanka oprowadzająca turystów po Ogrodzie Japońskim Siruwia, który zazwyczaj jest spokojnym zakątkiem, mówi, że do wejścia ustawiają się grupy po 200 osób - napisała do Wirtualnej Polski jedna z turystek przebywających w Karpaczu. Podobny problem można zauważyć nad Morskim Okiem. Pisaliśmy o tym tutaj.
[EMBED-1501]
Źródło: Wirtualna Polska