Flixbus odjechał bez pasażerki. Seniorka zostawiona w szczerym polu w środku nocy
Autokar odjeżdżający z przystanku bez któregoś z uczestników wycieczki to sceny, które raczej kojarzą się z komediowym motywem filmowym. Niestety w rzeczywistości również zdarzają się takie przypadki i wtedy jest nam już mniej do śmiechu. Tego typu kuriozalna sytuacja miała miejsce we FlixBusie podczas podróży z Bukowiny Tatrzańskiej do Katowic.
Flixbus odjeżdża bez pasażerki
Przykre doświadczenie spotkało panią Mariolę na początku maja. Na jednym z przystanków seniorka wyszła do toalety. - To była stacja benzynowa z barem. Kierowca powiedział, że można iść do ubikacji, bo akurat tu jest darmowa. Postanowiłam skorzystać z toalety - relacjonuje kobieta dziennikarzom "Wyborczej".
70-latka twierdzi, że w ubikacji przebywała nie dłużej niż 5 minut. Kiedy wyszła, zorientowała się, że autobus odjechał bez niej.
Seniorka zostawiona w szczerym polu
- Wychodzę, a na parkingu nie ma mojego autobusu. Rozglądam się, widzę szczere pole i tylko stojące w rządku tiry, w których spali kierowcy. Przeraziłam się. Było około godz. 23, dość zimno, a ja zostałam w samym sweterku i z małym plecakiem - wspomina pani Mariola.
Seniorka poprosiła o pomoc kobiety pracujące na stacji. Te zadzwoniły na infolinię FlixBusa, ale nie udało im się dodzwonić. Kobieta następnie poprosiła o wsparcie osoby w samochodzie osobowym, który podjechał na stację. Wraz z nimi pani Mariola udała się do Krakowa.
W stolicy Małopolski okazało się, że nie ma już wolnych miejsc w najbliższych autobusach kursujących do Katowic. Seniorka z bólem serca musiała powiadomić męża o powstałym zamieszaniu, ponieważ czekał on na dworcu w Katowicach. Kobieta nie chciała jednak czekać do rana i ponownie zdecydowała się na podróż autostopem w nadziei, że dotrze do Katowic z niewielkim opóźnieniem.
FlixBus nie zgadza się z wersją wydarzeń seniorki
Mąż pani Marioli zgłosił się do kierowcy autobusu, którym jego żona miała dotrzeć do Katowic. Poprosił o wydanie bagażu jego żony. Pracownik FlixBusa zgodził się dopiero po okazaniu dowodu. - Na pytanie, gdzie jest moja żona, usłyszałem od kierowcy, że to nie jego sprawa - opowiada mężczyzna w rozmowie z "Wyborczą".
Emerytka ostatecznie dodzwoniła się do FlixBusa, chciała, chociaż otrzymać przeprosiny od kierowcy. Na infolinii usłyszała, że pracownik nie będzie jej przepraszał, ale firmie jest przykro przez zaistniałą sytuację. Do przewoźnika zgłosiła się również "Gazeta Wyborcza".
- Model działania FlixBusa opiera się na zasadach zbliżonych do systemu kolejowego. Autobusy operują według ustalonego rozkładu, a kierowcy ściśle przestrzegają wyznaczonych czasów przerw oraz tras. Przerwy są wyraźnie ogłaszane, wraz z planowanym czasem postoju, a ich długość jest przestrzegana, aby zminimalizować lub całkowicie wykluczyć opóźnienia na trasie - czytamy w odpowiedzi biura prasowego FlixBusa.
Przewoźnik twierdzi, że kierowca ogłosił 10 minut przerwy, a następnie poczekał dodatkowe 5 minut, po czym odjechał. Firma dodaje, że pracownicy nie mają obowiązku liczenia pasażerów przed odjazdem z przystanku. Pani Mariola nie zgadza się z wyjaśnieniem przewoźnika i utrzymuje, że wyszła tylko do toalety na nie dłużej niż 5 minut.