Dwugodzinny pościg na Zakrzówku. Pływak nie dawał szans służbom na łódce
Kąpielisko na Zakrzówku to niewątpliwie największa atrakcja Krakowa tego lata. Tłumy chętnie zjeżdżają się nad akwen, by zaznać kąpieli wodnej. Jak się okazuje, jeden z pływaków postanowił sprawdzić cierpliwość ratowników.
Na facebookowym profilu "Co jest nie tak z Krakowem" opublikowano zdjęcie, które zostało bardzo szeroko komentowane w Internecie.
Dwugodzinny pościg za pływakiem na Zakrzówku
Przypomnijmy, że kąpieliska są bezpłatne i otwarte dla mieszkańców, jednak ze względu na zbyt duże zainteresowanie - nałożono na nie limity wejść (maksymalnie 1000 osób jednocześnie). 17 lipca w poniedziałek na Zakrzówku doszło do dość nietypowej sytuacji.
Poza wyznaczonym przez Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie kąpieliskiem mężczyzna postanowił spróbować swoich sił na "otwartej wodzie". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pościg ratowników na łódce, którzy przez dwie godziny próbowali schwytać pływaka.
Miejscowa Otylia Jędrzejczak" na Zakrzówku
"Od dwóch godzin po jeziorze pływa jakiś jegomość, za jegomościem pływa łódka z ratownikami, a na brzegu czeka pięciu strażników miejskich do których przed chwilą dołączyła dwójka policjantów" - czytamy na profilu "Co jest nie tak z Krakowem".
"Wszystko przez to że nasza miejscowa Otylia Jędrzejczak nie chce wyjść z wody gdyż za pływanie w poniedziałek grozi mu mandat" - dodano. W związku z pracami renowacyjnymi, w poniedziałki kąpielisko na Zakrzówku jest nieczynne.
Internauci podzieleni
Wpis zgromadził ponad 200 komentarzy. Wiele osób zastanawia się, dlaczego mężczyzna był ścigany, skoro nie pływał w wyznaczonym do tego kąpielisku, tylko w dalszej części zalewu. Profil "Co jest nie tak z Krakowem" odpowiedział, że pływak "atakował" wodę z pomostów, które były w poniedziałek zamknięte.