Awaryjne lądowanie Ryanaira. Na pokładzie 200 osób. Wprowadzono "kod czerwony"
Pasażerowie na długo zapamiętają podróż do Lizbony. Z powodu nagłej awarii samolot Ryanaira zamiast w stolicy Portugalii lądował w Faro, gdzie czekały na niego dziesiątki ratowników.
Jak podkreśla "Mirror" to już czwarte awaryjne lądowanie Ryanaira na przestrzeni dwóch tygodni. Tym razem w stan gotowości postawiono ogromne liczby służb. Po ogłoszeniu "kodu czerwonego" na miejscu pojawiło się 35 jednostek i ok. 80 ratowników.
Awaryjne lądowanie Ryanaira w Faro
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w środę 20 grudnia. Samolot wystartował z londyńskiego lotniska Stansted i zgodnie z planem zmierzał w kierunki Lizbony – stolicy Portugalii. Jednak nigdy tam nie dotarł.
Jak podaje "Mirror" podczas lotu miało dojść do usterki technicznej. W konsekwencji konieczna była zmiana trasy. Boeing 737 należący do Ryanaira, na którego pokładzie miały być 202 osoby, zamiast w Lizbonie awaryjnie lądował w Faro, stolicy regionu Algarve (Portugalia).
"Kod czerwony" i dziesiątki ratowników czekały na Ryanaira
Sytuacja musiała być poważna, ponieważ w stan gotowości postawiono wszystkie służby lotniskowe. Na miejscu pojawiło się ok. 35 pojazdów ratowniczych. Przyjechało nim ok. 80 ratowników – w tym strażaków i pracowników ochrony ludności. Ostatecznie nie doszło jednak do zagrożenia zdrowia i życia.
W rozmowie z "Mirror" rzecznik Ryanaira przekazał, że do awaryjnego lądowania doszło z powodu "drobnego problemu technicznego". – Samolot wylądował normalnie, pasażerowie opuścili pokład, a maszyna została sprawdzona przez inżynierów – wyjaśnił. Dodał, że aby zminimalizować zakłócenia dla pasażerów, Ryanair jeszcze tego samego dnia zorganizował im lot do Lizbony na pokładzie zastępczego samolotu.
Mieli się awanturować i zażywać nielegalne substancje na pokładzie
Na początku grudnia samolot Ryanaira lecący z lotniska Stansted do Maroka musiał zawrócić po ok. godzinie lotu. Przyczyną takiego manewru byli niesforni pasażerowie. Choć sytuacja miała miejsce 7 grudnia, to policja odniosła się do sprawy 19 grudnia. Funkcjonariusze weszli na pokład maszyny chwilę po lądowaniu.
"Było to następstwem doniesień o zażywaniu narkotyków i słownych obelgach na pokładzie. Po wylądowaniu samolotu funkcjonariusze przeprowadzili przeszukanie. Nie znaleziono narkotyków. Nie dokonano żadnych aresztowań. Sprawą zajmuje się obecnie linia lotnicza" – poinformowali funkcjonariusze.