"Teściowie wymusili, żebyśmy zabrali ich na wakacje za niańczenie wnuków. Będą tego żałować do końca życia"
“Z rodziną najlepiej na zdjęciu” to stare porzekadło, ale niestety bardzo często się sprawdza. Przekonała się o tym nasza czytelniczka pani Ilona. Od samego początku nie miała łatwego życia ze swoją teściową, jednak nie spodziewała się, że “mamusia” wymyśli coś takiego.
Miłość od pierwszego zakupu
Pani Ilona poznała swojego przyszłego męża w sklepie. Była młodą dziewczyną i pracowała na kasie. Codziennie rano do marketu przychodził pewien chłopak i kupował zawsze to samo — opakowanie ciastek czekoladowych. To trwało miesiącami, aż któregoś dnia pani Ilona, widząc go, powiedziała, że jego ulubione ciastka się skończyły, a dostawa będzie następnego dnia. Nieśmiały mężczyzna w końcu przemówił. Okazało się, że przez cały ten czas przychodził do sklepu, bo chciał zagadać i umówić się z nową, uroczą ekspedientką, ale zawsze brakowało mu odwagi. Ilonie to bardzo pochlebiło, więc postanowiła się zlitować nad nieszczęsnym mężczyzną i zaproponowała spotkanie. Na pierwszej randce jedli…ciastka czekoladowe.
Dwa lata później byli już małżeństwem. Chociaż droga do szczęścia okazała się wyboista. Wszystko przez nieprzychylnych teściów Ilony, dla których “sklepowa” nie była odpowiednią partią dla ukochanego jedynaka. Sytuacja nieznacznie się poprawiła gdy pojawiły się dzieci. Uszczęśliwieni dziadkowie robili wszystko, by rozpieszczać swoje wnuki.
"Kazali jej zdjąć spodenki". Szokujące sceny na lotnisku, 15-latka przeżyła ogromną traumę Nowa linia lotnicza otwiera się na Polskę. Polecimy do najpiękniejszego miasta na europejski city breakNieoczekiwana pomoc teściowej
W międzyczasie Ilona awansowała na menedżerkę i zaczęła lepiej zarabiać. Jej mąż bardzo ją wspierał i starał się łagodzić napięcia między żoną a jego rodzicami. Kiedy jednak Ilona urodziła dzieci, stanęła przed trudnym dylematem. Chciała dalej rozwijać swoją karierę, ale nie chciała, żeby ucierpiała na tym ich rodzina. Nieoczekiwanie z pomocą przyszła teściowa. Zaproponowała, że zajmie się maluchami, kiedy Ilona będzie w pracy. Dziadkowie opiekowali się wnukami i co chwila wymyślali dla nich kolejne atrakcje i przenosili prezenty.
Kiedy dzieci podrosły i stały się bardziej samodzielne, małżeństwo zaczęło bardziej korzystać z życia. Tak rozpoczęła się ich przygoda z podróżowaniem. Najpierw poznawali lepiej najbliższą okolicę i udawali się na kilkudniowe wycieczki do różnych polskich miast. Później przyszedł czas na bardziej odległe kierunki.
Teściowie postawili ich pod ścianą
Pewnego razu, podczas rodzinnej kolacji, która dla Ilony była niczym wyczerpujący trening szermierki słownej ze swoją teściową, małżeństwo podzieliło się swoimi planami na najbliższą podróż. Wtedy do akcji wkroczył teść. Powiedział, że mogliby pomyśleć o wspólnym wyjeździe, skoro mają już spore doświadczenie w organizacji wycieczek. I się zaczęło.
Teściowie nie zareagowali dobrze na delikatne próby odwiedzenia ich od tego pomysłu. Mało tego, teściowa zarzuciła małżonkom, że są samolubi i powinni się jakoś odwdzięczyć rodzicom za lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy, które poświęcili na opiekę nad wnukami. Ilona i jej mąż zostali postawieni pod ścianą. Ostatecznie ulegli naleganiom.
To był pierwszy i ostatni raz
Na cel rodzinnej podróży wybrali Egipt. Ilona wiedziała, że jej teść interesuje się archeologią, miała więc nadzieję, że uda jej się zorganizować rodzicom jakąś wycieczkę po zabytkach i ten czas będzie mogła spędzić z mężem. Pieczołowicie opracowała więc plan podróży.
Na początku wszystko szło zgodnie z planem. Wydawało się, że uda się odbyć tę wyprawę we względnej harmonii. Niestety po jednej z wycieczek coś złego zaczęło się dziać ze zdrowiem teściowej. Zaczęła się skarżyć na ból brzucha i nudności. Gdy do tych objawów dołączyła jeszcze biegunka, wszystko stało się jasne — zemsta faraona. Ilona i jej mąż spędzili resztę wyjazdu, pielęgnując teściów, bo jak się później okazało, u teścia również wystąpiły te objawy. Starsi państwo oczywiście o wszystko obwinili Ilonę, bo przecież mogła ich uprzedzić, że nie należy kupować żywności na okolicznych straganach.
Po powrocie do kraju cała czwórka wyglądała jak zdjęta z krzyża. Jedyny plus tej sytuacji był taki, że teściom przeszła ochota na wspólne podróżowanie.