Dom nad morzem kilka kroków od plaży. Makłowicz: "kosztował tyle, co dom na prowincji w Polsce"
Czy dom w Chorwacji naprawdę może kosztować tyle co w Polsce? Przekonuje o tym Robert Makłowicz, który opowiada jak sam znalazł dla siebie idealne miejsce w ulubionym kraju Polaków. "Kosztował tyle, co dom na prowincji w Polsce".
Znany podróżnik i krytyk kulinarny od kilku lat wolne chwile spędza w swoim ukochanym domu nad Adriatykiem. Dziennikarz zwraca także uwagę na ceny nieruchomości w naszym kraju, które według niego "są abstrakcją".
Makłowicz opowiada o wakacyjnym domu nad morzem
Dziennikarz mówi, że jego wybór padł na urokliwy domek na półwyspie, w niewielkiej wiosce, na "końcu świata". Powód tej decyzji był dosyć istotny. Dom był nie tylko tańszy, ale również okolica jest dużo bardziej spokojna. Nie ma tam tłumu turystów.
"Szukaliśmy czegoś w głębi lądu, gdyż nad samym morzem ceny są o wiele wyższe. Wytypowano zatem wstępnie kilka propozycji i wyruszyliśmy z agentem w trasę. Zobaczyłem pierwszy dom, drugi, trzeci… Kiedy pokazano mi czwarty, na półwyspie właśnie, od razu poczułem, że trafiłem - mówił Makłowicz w rozmowie z magazynem "Wiatr".
Dom nad Adriatykiem tańszy niż na wsi w Polsce
“Ja nie mam, jak wiecie, domu nad samym morzem, tam są najdroższe miejscówki. Bo nad samym morzem nie można niczego wybudować, jest takie prawo (...). Jestem w 10-15-minutowym oddaleniu od morza. To kosztowało wtedy tyle, co dom na prowincji w Polsce” - opowiada na pytania swoich widzów Robert Makłowicz.
Krytyk kulinarny przyznaje, że obecnie ceny w Chorwacji są nieco wyższe, ale jest to podyktowane inflacją, która dotknęła niemal wszystkie kraje. “Wtedy nieruchomości były znacznie tańsze, niż są w tej chwili. Teraz są podobne do cen w Polsce, zwłaszcza te położone nad samym morzem”
Inflacja w Chorwacji nadal niższa niż w Polsce
“Główną przyczyną wzrostu cen w Chorwacji nie jest wprowadzenie euro, a inflacja, tutaj wynosiła średnio 10 proc. I tak była mniejsza niż w Polsce ”- zaznaczył Makłowicz.
“Statystycznie jest od 10 do 15 proc. Żyjąc w naszym kraju i będąc poddawani politycznemu maglowi, jesteśmy przekonani, że największą przyczyną wzrostu cen jest wprowadzenie euro. Bo jak jest euro, to jest drogo. W tym wypadku nie" - ocenia dziennikarz.
Podróżnik podkreśla, że wystarczy się trochę rozejrzeć, by znaleźć oddaloną od morza nieruchomość w dobrej cenie. Jej koszt nie będzie abstrakcyjnie wysoki w porównaniu z polskimi cenami, które Makłowicz uważa za “abstrakcyjne”.